Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kiedyleniwieprzecieramyoczy,wdrzwiachmigajuż
tylkobiałamuszlaprzyplecakupierwszego
wymykającegosiępielgrzyma.Słychaćszelest
składanychśpiworówicichą,alejednakdobrze
słyszalnąkrzątaninę.Najpierwjedna,dwieosoby,
potemcztery,anagleprawiejaknakomendę
półpokojuszykujesiędowyjścia.Wmrokutkwią
wciążnieruchomozawiniętewśpiworyciaśpiących.
Aleionizaczynająsniespokojniewiercić,acojak
czasktóryśznichwyłamujesięzsennejsolidarności
idołączadogronaszykującychsiędodrogi
pielgrzymów.
Niełatwootejporzewywalczyćmiejsceprzy
jednejzdwóchumywalek.Dojedynejtoaletyteż
trzebaczekaćwkolejce.Niewszystkimstarcza
cierpliwości.Alenicstraconego,jestteżpisuartuż
obokumywalki!Kiedymyjemyzęby,akuratjeden
zzaspanychpielgrzymówbeztroskozniegokorzysta,
nieprzejmującsięspecjalnieobecnościądam.Nocóż,
jestjednaksporoprawdywtym,żenaDrodzegranica
wstydusięprzesuwa.Amoże„wstyd”tozłesłowo?
Boprzecieżnikttuniejestbezwstydny.Lepiejchyba
powiedzieć:granicaprywatności,przestrzeni
osobistej.PielgrzymwyruszającynaCaminowkracza
wnowąrzeczywistośćpanujątuinneprawaniż
wświecie,któryzostawiłnaproguswegodomu.
Przedwyjściemtrzebajeszczezdjąćdosychające
ubrania.Odziwowyschły,mimożewisiaływciśnięte
pomiędzycałąmasęcudzychczęścigarderoby.
Naszczęściekaloryferbyłgorącyprzezcałąnoc.
Takagratkaniezdarzysięjużdokońcawędrówki.
Aprzecieżpranietrzebarobićcodziennieitozaraz
pokąpieli.Jeśliranonadaljestmokre,przypinasię
jeagrafkamidoplecaka.Topielgrzymiebyćalbonie