Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–przedstawiłasiętadruga.–AtopaniIzabelaipan
Tomasz–dodała,wskazującnapozostałych.
–Salonsukienślubnych?Mapanimożejakąś
wizytówkę?–zaciekawiłasięIzabela.
–Jasne.–Elkawygrzebałaztorebkimałykartonik
ipodałagoIzie.–Zapraszam.
–Notoskorojużwszyscysięznamyiwszystkojasne,
zapraszamnawycieczkępogościńcu.
Martaruszyłaprzodem,pozostalizarazzanią.
–Czyktośjejłaskawiepowie,żemamynietylko
tęsamądatęspotkania,aleteżdatęślubu?–zapytał
niecierpliwieTomasz.
Martaobróciłasięnatesłowainerwowoprzełknęła
ślinę.
–Alejakto?
–Dwudziestydrugisierpnia–powiedzielichórem.
–Toniemożliwe!–Martazłapałasięzagłowę.
–Tomożegdziedwóchsiębije,tamtrzecikorzysta
–usłyszelinaglezaplecami.
Odwrócilisięizobaczylieleganckąpanią
poczterdziestce,próbującąotrzepaćswojeszpilki
zgrubychgrudbłota.
–WandaGuzik–przedstawiłasię.–Przyjechałam
obejrzećsalę.
–Nawesele?–wypsnęłosięMateyce,którypowieku
ocenił,żepannymłodejtojużztegoniebędzie.
–Nie,chodziowynajemgabinetupodbiuro–wyjaśniła
kobieta.–WandaGuzik,biuromatrymonialne„Kupidyn
wspódnicy”.
–Notomamykomplet.–Elaprzyklasnęła.–Swatka,
salonsukienślubnych,organizatorślubów…Apaństwo?
–SpojrzałapytająconaTomaszaiIzabelę.
–Zajmujemysięksiążkami–powiedział