Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
farmerem.Kiedypowiedział,żejestnauczycielem,
natychmiastpomyślałao
StowarzyszeniuUmarłych
Poetów
.Akiedyuściślił,żeuczywgimnazjum,
natychmiastzrodziłosięwniejpodejrzenie,
żemadoczynieniazpedofilem.
–Tutaj.–Mężczyznastałwotwartychdrzwiach
nadrugimkońcudługiegokorytarza.
Wtejsamejchwilirozjarzyłysięwiszącepodsufitem
świetlówki,zalewającCharliesnopemnajbardziej
niekorzystnegoświatła.Natychmiastpożałowała
wyborustroju:złachanychdżinsówispłowiałej
bawełnianejkoszulkizdługimrękawemzlogokobiecej
drużynykoszykówkiDukeBlueDevils.
–Boże–mruknęłapodnosem.Mężczyznanadrugim
końcukorytarzaniemiałtegoproblemu.
PanNie-Pamiętam-Twojego-Imieniawyglądałjeszcze
lepiej,niżgozapamiętała.Rozpinanakoszulaispodnie
khakiniebyływstanieukryćfaktu,żemaprawdziwe
mięśnietam,gdziezwykleumężczyznpoczterdziestce
znajdujesięmięsieńpiwny.Jegobrodabyłaczymś
więcejniżpopołudniowymzarostem.Siwizna
naskroniachdodawałatajemniczości.Nawetzkońca
korytarzaCharliewyraźniewidziaładołekwbrodzie.
Ztakimifacetamisięnieumawiała.Wręcz
przeciwnie,mężczyzntegotypuprogramowounikała.
Wydawałsięzbytnieprzystępny,zbytsilny,zbyttrudny
dorozszyfrowania.Obcowaniezkimśtakim
przypominałozabawęnaładowanąbronią.
–Toja.–Wskazałtablicęogłoszeniowąpodswoją
salą.
Nabiałympergaminiewidniałymałeodciskidłoni.