Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Targałymnąwówczassprzeczneuczucia.Zjednejstronyniepodobałomisięto,
cowidziałem,zdrugiejzaśbyłempodekscytowanysamympomysłempracywcharakterze
treserapsów.Tyleżewtedyniebyłtotakzwanyprawdziwyzawód.Zajęciaprowadzone
byływieczoramiprzezosoby,którezajmowałysiętresurądorywczo.Zazwyczajbyli
toludziewprzeszłościzwiązanizwojskiemlubinnymisłużbamimundurowymi.Tonietak,
żecelowobyliniemiliisurowi.Poprostuztakiegośrodowiskasięwywodzili.Kursyczęsto
organizowalihobbyści,entuzjaści,którzychcielidaćcośodsiebie,awteczwartkowe
wieczoryczulisięniczymkrólowielubkrólowelokalnejspołeczności.Niektórzyrobili
towramachwolontariatu,innimogliliczyćnapokryciekosztówprowadzeniazajęć,ale
żadneznichniezarabiałonażyciejakotreserpsów.
Byłodoprzewidzenia,żewkońcusamsiętymzajmę.Początkowoćwiczyłem
indywidualniezpsamisąsiadów,głównienaulicylubwogródku.Możliwe,żeniektórzy
znajomiwidzielimnienazajęciachizauważyli,żebardzosięwnieangażowałem,więcdla
nichtakżebyłatonaturalnakolejrzeczy.Nietworzyłemżadnejwyszukanejfilozofii
dotyczącejtresuryi(coważniejsze)traktowaniapsów.Robiłemto,cowedługmniebyło
naturalne.Czemumiałbymkrzywdzićswoichprzyjaciół?Zczasemludziezaczęli
przychodzićdomnieporadęczypomocwkonkretnychprzypadkachitaktosięrozwijało
wkolejnychlatach,gdywchodziłemwdorosłość.Nieplanowałemkonkretnejścieżki
zawodowej,poprostuchciałemprzebywaćzpsamiijeślimisięposzczęściłooneteż
chciałyprzebywaćzemną.
Wnaszymdomubrakowałonietylkopsa,aleitelefonu(tak,wiem,wyobrażamsobie
waszeminypełnewspółczucia),więcwpiątkowewieczorybyłemzmuszonyprzejśćkilka
przecznicizadzwonićzbudkitelefonicznejdomojegotrenerapiłkarskiego,bydowiedzieć
się,gdziegramywdanyweekend.Wdrodzedobudkiczęstowidywałemjednego
zmiejscowychpsów
dośćsporegomieszańcaimieniemYorkie.Zawszemówiłemmu„cześć”.Tobyłodobre
psisko,alepewnegowieczora,gdyzobaczyłemgozażywopłotemipostanowiłemsię
przywitać…skoczyłnamnieidotkliwiemniepogryzł.Naszczęściezdołałemdotrzeć
dobudkiwtedy,dziękiBogu,miałyonejeszczedrzwigdzieprzeczekałem,sięuspokoił
iodszedł.Wróciłemdodomu,skądzabranomniedoszpitala.
Potemdowiedziałemsię,żeYorkiegouśpiono.Byłemzdruzgotany.Czułemsięztym
okropnie.
Niepotrafiłemzrozumieć,czemutenjedenrazrzuciłsięnamnieprzecieżwcześniej
setkirazybawiliśmysięzesobąinigdyniebyłoproblemów.Terazjakoprofesjonalnytreser
wiem,żeYorkiebroniłswojejwłasności.Znalazłwkrzakachwyrzuconąkanapkęipostrzegał
mniejakozagrożeniekogoś,ktochcezabraćmujedzenie.Instynktprzetrwania
podpowiadałmu,żemusioniewalczyć.Terazwszystkoukładasięwsensownącałość,ale
wtedybyłempodłamany.Tamtowydarzeniesprawiło,żestałemsięjeszczebardziej
zdeterminowany,bydowiedziećsię,czemupsyzachowująsięwokreślonysposób,
comożnaztymzrobićijakuniknąćtakichsytuacjijaktazYorkiem.
Mojapsiaobsesjanasilałasię.Miałemwżyciukilkajaktookreślałamojamama
„prawdziwychprac”,alewwolnymczasiezawszezajmowałemsiętresurąpsów.Wwieku
21latmiałemjużsporedoświadczenie,więcuznałem:wózalboprzewózróbswoje,zostań
treserempsów!Przypominam,żebyłemtylkodziwnymchłopakiemodpsów,który
zdecydował,żezajmiesiętresurą.Totak,jakbyktośpostanowiłzostaćastronautą,gwiazdą
rockaalbosuperbohaterem!Zorganizowałemkilkazajęćiposzłocałkiemnieźle.Potem
kolejne.Nimsięobejrzałem,prowadziłemdobrzerozwijającysięinteres.Wszystkotoczyło
sięzaskakującoszybko.Wkrótceproszonomnieopomocprzypsachzeschronisk,przytych
wykorzystywanychdoochronyitropieniaorazoczywiścieprzyszczeniakach.Wmiejscowej
szkolepolicealnejzacząłemprowadzićwykładyzzachowaniaihodowlizwierząt.
Pomagałemwsprawachznęcaniasięnadzwierzętamizarównowkraju,jakiwinnych
zakątkachświata.Nigdyniechciałempoprostuuczyćpsów,jakrobićtoczytamto.
Zależałomiteżnatym,bywłaścicielespojrzelinatresurępsazjegoperspektywy
.
Zgłębiałemzagadnieniabehawiorystykizwierząt,poznawałemróżneteorieiwnikliwie
studiowałempsychologiczneaspektytresury.
Gdypiszęksiążkę,mojafirmazajmującasiętresurąpsówInstytutNowoczesnych
PsichTreserówmastatusposiadającegowszelkieatestycentrumnauki,zapewniającego
edukacjęiwsparciedlatreserówpsówibehawiorystów.Każdegorokunanaszekursy