Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skoków,którychefektnawetpozytywny,podważyłby
przedewszystkiemjegowiaręwsłusznośćisolidnośćobranejdrogi.
TakinaprzykładJunoszyc,takzwanyczłowiekinteresu,
awrzeczywistościMurekniewątpiłotemzwykłyaferzysta,
żyjącyzdnianadzień,byłdlaMurkanietylkoczemśzakłócającem
uporządkowanyobrazstrukturyspołecznej,leczwręczgrasantem,
któregonależałobyzamknąć,lubprzynajmniejwysiedlić.Jestcoś
niesprawiedliwegowtem,żetakiosobnik,właśnietakiosobnik,może
cieszyćsiępowodzeniem,połyskiwaćwielkimbrylantem
wpierścionkuirozwalaćsięnafoteluwjasnemizapewne
kosztownemubraniuwwyzywającąkratę...
Więcjakże,doktorzedoleciałydoświadomościMurkasłowa
Junoszyca.Dojdziemydoporozumienia?
Nie,panieodpowiedziałstanowczo.Tojestwykluczone.
Jednakże...panprezydent...
Panprezydentjużmojądecyzjęzaakceptował.
Junoszycwstał:
Szkodazaśmiałsięswobodnie.No,cóż...Możebędziemy
jeszczeżałowaćtakiegorezultatunaszejznajomości.
Mureklekkowzruszyłramionamiinacisnąłguzikdzwonka...
Wprogustanąłwoźnyiniepytany,zameldował:
Jeszczejestpięćosób,panienaczelniku.
JunoszycniedbałymruchemwyciągnąłdoMurkarękę:
Zapewnespotkamysięjeszcze.Dowidzeniapanu.
Dowidzeniapanu.
Gdyjużbyłzadrzwiami,Murekprzypomniałsobie,żenależało
gowybadać,kiedywyjeżdża.Wtempowiedzeniu„Będziemy
żałować”,oczywiście,byłagroźba.Łajdak!NapewnomyślałoNirze.
Woczachtakiegołotra,każdakobietajestdozdobycia.Niechże
itudoznazawodu.
Tegojestempewienpowiedziałgłośnoipowtórzył:
Najzupełniejpewien.
Jednakniebyłpewien.Napróżnoskupiałuwagę,bywysłuchać
pretensyjkupcaHofnagladokierownictwarzeźni.Innychinteresantów
teżzbyłodłożeniemrozmowynaprzyszłytydzień.Tymczasemprzez
biurkoprzesuwałysięcodziennebieżącesprawy.Byłoichwięcej,niż
zwykle,gdyżNiewiarowicziTalkowskinatendzieńprzekazali
muswoje.ObwoziliodranaradcęGąsowskiegopowszystkich
instytucjachmiejskich.Odrugiejwklubiebędziepożegnalne
śniadanie.Murekmiałteżwziąćwtemudział,leczpomimonamów