Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Maskotki.Zastanawiamsię,czymająwersjędlaprawiedorosłych
chłopców.
Wolfniezareagował.Musiałsiedziećnatyłkuisięuśmiechać,
oileniechciałpogorszyćspraw.Jużniedługo.Więcejniedazsiebie
zrobićsalonowegoeksponatu.Miałdośćrodziców.Dośćwujka.Dość
tegodomu.DośćMaskotek.
–Tosiu,przemyślcietennonsens.Żebrakówteżbyśnie
wpuszczaładodomu,anikogokolwiekobcego.Listonosznieprzejdzie
zapróg,monterompatrzysięnaręce,atumiałabyśkogoś
całodobowo.Gwarantująwamjakieśubezpieczenie?Odpożaru
naprzykład,odzalania?
–Nienadymajsię,bracie–odezwałsięzirytowanytata.
–Mnożyszproblemy,amychcemytylkozrobićcośdobrego,
przygarnąćbiednegochłopaka,sierotę.
–Przynajmniejbędziewamwmawiać,żejestsierotą–odparł
wujek,aIlonazachichotała.
–Samaniewiem,czykogośtuprzyjmę–asekurowałasięmama.
–Tozbytwielkaodpowiedzialność.Noiwprzeciwieństwie
doWolfgangajanienarzekamnanudę.
–Przynajmniejcośrobisz!–Wolfniewytrzymał.
Posłałamucierpkiuśmiech.
–Tytakże,zdajesię,maszcośdoroboty,prawda?Chybażenaukę
teżjużcałkiemodpuściłeś?Raczejnieznajdzieszczasunazabawianie
sierot.
–Toonmamniezabawiać!Tojegopraca!
–Praca,nierozśmieszajmnie!–prychnęła.–SkoroWikamatakie
wielkieserce,niechzałożywdomuprzytułek,janiemuszę!
–PowiemBeacie,żebyprzekazałacioci.
–Wolfgang,idźnagórę,zanimpowieszojednosłowozadużo
ipożegnaszsięztymidiotycznympomysłem.