Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Domprzytulnyiciepły.Wpokojudziennymkrólował
kominekzkamieniapolnegozsolidnymdębowym
gzymsem.Kiedygozobaczyłam,natychmiast
wyobraziłamsobiedługiewieczory,kiedy
topokolejnymdniuczłowieksiadaprzedkominkiem
idumaoczymśzapatrzonywogień.Dzieńwdzień,
przezczteryporyroku,odwiosnypachnącejbzem
kwitnącymtużzaoknemdoskarpetywiszącej
nagzymsiepodczasświątBożegoNarodzenia.
Przeszłyśmyprzezwszystkiepokojeiwszędziebyły
powodydozachwytu.Pięknesztukaterie,granitowe
kontuary,trochęjużwytarteporęczezorzechowego
drewnajasnegojakmiód,iwieleinnych.Dziwne,ale
wszystkowydawałomisiętakieznajome,takiebliskie.
Zgórywiedziałam,gdziepowinnoustawićsiędoniczki,
ileichpowiesićmiędzysłupamiwerandy.Wiedziałam,
skądipodjakimkątembędąpadałynamojełóżko
promienieporannegosłońca.Tak,tendompraktycznie
jużbyłdomem,wktórymmieszkam.
Więcej.Czułamjuż,żetomójdom.Mój.
Jen?Możeszmitojużpowiedzieć.
Aleco,Cassie?Comamcipowiedzieć?
Wiadomoco.Dlaczegouważasz,żetoniewypali.
Wymieńwszystkiepowody.Naprzykładżedomjest
zadużyalbozamały.Żestoinaodludziu,amoże
wzapadlisku,amożepodliniamiwysokiegonapięcia!
Nodalej,mów,coztymdomemjestnietak!
Nic.Absolutnienic.Wszystkojestwporządku.
Itoprawda.Niemogłamznaleźćnawetnajmniejszej
skazy.Tendombyłpełenciepłaichciałosięwnimbyć.
Każdypokójbyłtaki,jakibyćpowinien,zkażdegookna