Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
powtarzającesiępogrzeby).Aniwidu,anisłychuzaczęłasię
wreszciezamartwiaćoŁucjębabcia,zcorazwiększymniepokojem
spoglądającnapozostawionejejopiecewnuki.Braciawojowaliwtedy
wiecznienadrzekąwposzarpanychswetrach,wrozmoczonych
butach,dlategotoprzedewszystkimAnusiasłuchaćmusiałacoraz
częściejpowtarzającychsię,jakbyzaklinającychrzeczywistość,
zapewnień:Anuśgrzeczna,babciakochawnusię,mamusiawróci…
Irzeczywiściewróciłaiwnetpakowaliskromnydobytek,wnet
sposobilisiędodrogi.Przeznierzeczywistemorzegruzów,Warszawę,
potemprzezBydgoszcziTczew.DoGdynioktórejAnusiatakwiele
wcześniejsłyszała,nierozumiejącniwząb,cosłowotoznaczy.
Potrącona,drgnęła.Prawda,trzebasięposuwać,gdyiogonek
drgnął.
Paninieśpi!złespojrzenierzuciłjejmężczyznazzapleców.
Apanuwydajesię,żepopychającmnie,dotrzedoladyprędzej?
odpyskowała.
Gdybykażdytakzwlekał…
Gbur.
Śpiącakrólewna,psiamać!
Rodzącąsięawanturę(swojądrogąAnusiapoczuła,żemananią
wielkąochotę!)przerwałwtymmomencieszmer,idącyodczuba
kolejki,byćmożenawetzsamegownętrzasklepu:cukierpuder
iwkostkach…
Tylkotyle?zawiodłasięktóraśzestojących.Kawa,
mówili…
Herbataprawdziwa,niewióryjakzwykle…
Żekawa…
Kakao!
Leczitopodnieceniewkrótceustało.Boteżipocostrzępić
języki?Będzie,comabyć,przyladziesięzobaczyiweźmie,codają.