Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DZIEŃPIERWSZY
Siedzęwfotelu,patrzęnałysebadyledrzew
pozbawionychliściipróbujęsobieprzypomnieć
najpiękniejszymomenttegoroku.
Jestnaprawdępięknydzień,słoneczny,aleniegorący.
Delikatnywiatrniesiezapowiedźnadchodzącejjesieni,
choćnarazieniechcemyjeszczeotymmyśleć.Ciągle
trwalato,amypodpowiekamimamyobrazyzwakacji.
Martabezprzerwygadaoswoimfacecie,któryznowu
wywinąłjejnumeriniewróciłdodomuprzezdwadni.
Twierdził,żesięzasiedziałukumpla,iterazMarta
zupełniepoważnierozważa,czytoabynapewnojest
prawda.WymieniamyzAnkąporozumiewawcze
spojrzenia,wktórychwspółczuciemieszasięzirytacją.
Ileżtorazyprowadziłyśmypodobnerozmowy!Dawniej
chciałyśmyuświadomićnaszejprzyjaciółce,żeDawid
ciulanaprawoilewo.Wprowadziłsiędoniej,żrezjej
lodówki,wozidupęjejsamochodemijeszczepuszczasię
zinnymilaskami,agdyonapróbujezaprotestować,
onzaczynasiętłumaczyćtrudnymdzieciństwem
ikłopotamiwpracy.WtedyMarciebrakujeargumentów
iwszystkozostajepostaremu.Próbowałyśmyjej
uświadomić,żetoniemiłość,tylkokolonizacjajej
życiowejprzestrzeniprzezwyjątkowoekspansywnego
pasożyta,aleniechciałasłuchać.Terazjużniewiemy,
corobić,bonajwyraźniejMartanieoczekujeodnas
pomocy,tylkoprzytakiwaniaizrozumieniadlajej
nieszczęścia.Żadnaznasniemanatoochoty.Ankarobi
więccoś,wczymjestabsolutnączempionkązmienia
temat.