Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Pewnie,żemożebyćźle–powiedział.–Alejaniejestemnatylemądry,żebycię
ubezpieczyćzpolisąitymicałymihistoriami.Niejesteśamantemfilmowym,ajaniejestem
twojąwdową.
–Nie–powiedziałem.–JakBogakocham,żenictakiegonieprzyszłominigdydo
głowy.
–Zresztąnierobisztegodlaprzyjemności–powiedział.–Ijateżnie.Nigdynie
myślałem,żewpadnęnatenpomysł.MojaspecjalnośćtoSzekspir.Potochodziłemna
anglistykę,żebygoczytaćworyginale.Itojestwłaśnieto,cobymchciałrobić.
–Niemówotym,Bobby.
–Mogęotymśmiałomówić.Czymówiłemcijuż,jakimampomysłnaMakbeta?
Nieodpowiedziałemmu.Mówiłmiotymzestorazy;mówiłmiotymwJerozolimie,
wHajfieiwczasietychwszystkichdróg,którezrobiliśmyrazem;iwczasietychwszystkich
nocy,wciąguktórychniemożnabyłospać.Towłaśniewtedy,kiedyotymmówił,jego
brzydkatwarzpoczynałażyć.Pomyślałemsobie,żeterazprzyjdzietonajgorsze.
–Czymówiłemcijużotym?–powtórzył.Byłnatarczywyjakkażdymaniak.
–Znamtęsprawę–powiedziałemibyłomigotrochężal.–Jesteśdobry,Robert.
Przykromi,żetwójcałyteatrtoja.Aterazjestemjużdoniczego.Wyglądamkiepsko.Nie
wierzę,żebytadziewczynanatoposzła.Przykromi,alenie.
–Pójdzienato–powiedział.–Bądźspokojny.Tojużjaodtego,żeonanatopójdzie.
Apodrugie,toonabyładziewczynąwczasiewojnyrosyjsko-japońskiej.Iniemyślwięcejo
swojejtwarzy.TopoprostutaksamojakzSzekspirem.Jegoniewolnograć.Trzebatylko
umiećpowiedziećtekst.Najgorszejestwłaśnieto,żeludzieuparlisięgograć,atojest
straszne.Jakmożnazagraćtęscenę,kiedyHamletcholerujesięzbratemOfeliinadjej
otwartymgrobem?OlivierchciałgraćSzekspiraizrobiłzniegoteatr.ASzekspirnigdynie
byłteatrem.
–Niemówtegogłośno.
–Tobietomówię–powiedział.–Typoprostuwyszczekaszswójtekstizejdzieszze
sceny.Niepotrzebujeszwcalegrać.Zresztąprzejdziemytęcałąsprawęodpoczątku.
–Teraz?
–Nie.Odpoczniemytrochę.Wypijemytopiwoipójdziemyszukaćforsy.Terazjestjuż
trochęchłodniej.–Umilkłnachwilę,apotemzapytał:–Cotengośćpowiedział?
Niezrozumiałem.
–Kto?
–Tenwtaksówce.Zrozumiałeśjegoostatniesłowa?
–Niebardzo.Zdajesię,że„módlciesięzamojąduszę”czycośwtymrodzaju.
–Ontopowiedziałponiemiecku?
–Tak.
–Toproste–powiedział.–Zaproste.Chybawieluwtensposóbmówi.Alezawsze
wartozapamiętać.Zawszezresztąmożnacośdodaćalboująć.Ztymiostatnimisłowamito
bujda.PodobnokiedyGoetheumierał,niemogliodniegonicwyciągnąćdlapotomnościi
zaczęligodrażnićświatłem,ażwreszciepowiedziałtoswoje.Cwaniaki,nie?
–Jabymtamnicniemówił–powiedziałem.–Poprostubymsiębał,itowszystko.
–Atwojedzieciklęczącepółkolemprzyłóżku?Ażonabijącazrozpaczygłowąo
podłogę?
–Chodź–powiedziałem.–Jestemzmęczony.Załatwimytęsprawęiidziemyspać.
Spójrznategopsa.Onteżmadosyć.
Robertzapłaciłiposzliśmywolnowkierunkumorza.Byłojużciemno.Przypomniałem
sobie,żeprzeczytałemkiedyśwjakiejśksiążce,żeczłowiekjesttylkosnemcienia,alenie
mogłemsobieprzypomnieć,ktotopowiedziałijakibyłtytułtejksiążki.Iktomukazałbyć
ażtakmądrym,iwjakiejchwiliswegożyciatopowiedział:czypatrzącnagasnącąświecę,
5