Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Trudnoimsiędziwić–odparowałThorn.–Stanowię
fascynującywidokdlatakichszczurówlądowych.
PodczastejrozmowyHalodruchowooceniłodległość
ikąt,dzieląceichodmolo.Terazzawołałdowioślarzy:
–Wciągnąćwiosła!
Wszyscynatychmiastprzerwaliwiosłowanieiunieśli
wiosłapionowo.Apotemjednocześnieopuścilije,
wciągnęli,ociekającewodą,napokładiułożylipod
ławkamiwzdłużliniikadłuba.
Halskręciłłódźtak,byprzybiłabokiemdomolo.Jesper
iStefanchwycilicumy,zeskoczylinapomost
iprzyciągnęlijądodrewnianychsłupów,ażskrzypnęły
odbijacze.
Zapadłacisza.
Gilanwystąpiłnaprzódizawołałwesoło:
–WitajciewZamkuAraluen!
HaliThornwyskoczylinamolo,zanimiStigiLydia,
icałaresztadrużyny.
GilanuścisnąłdłońHala.
–Dobrzeznowucięwidzieć–powiedział.Potem
wskazałbogatoodzianegomężczyznę.–TolordAnthony,
królewskiszambelan.LordzieAnthony,poznajHala
Mikkelsona,kapitanategookrętu.
Szambelanbyłniskiikorpulentny.JakHalwcześniej
zauważył,miałnasobiedośćkrzykliwystrój.Dublet
zczerwonegoaksamituzdobiłyłańcuchyidrogocenne
klejnoty.Halobejrzałsię,zaniepokojony,czyJesper
napewnoznajdujesięwbezpiecznejodległości.Podali
sobieręce.LordAnthonymiałmocnyuścisk,alejego
dłoniebyłymiękkie,nieprzypominałystwardniałych
izrogowaciałychrąkwojownika.Haldomyśliłsię,żelord
zajmujesiępracąurzędową.Mężczyznazmierzyłdrużynę
spojrzeniembystrychinteligentnychoczu.
–WimieniukrólaDuncanawitamwAraluenie
–powiedziałdonośnymgłosem.–Gdybyczegośwam
brakowało,niezwłoczniezwróćciesiędomnie.
–Dziękujemy…lordzieAnthony–odparłHal,lekkosię
zacinając.Niebyłpewien,jakpowinienzwracaćsię
dokogośztytułemlorda.Alechybaniepopełniłgafy.