Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MarcinKrólikRW2010Drzeworóżane
mógłzpewnościąliczyćnazawoalowaną,aczzjadliwąaluzyjkęwnajbliższym
wstępniaku),ewentualnie,gdymiałdostatecznieszampańskinastrój,posłaćkogośpo
piwododelikatesównadolebądźcojużstanowiłoszczytłaskawościnaczelnego
wydobyćzpodręcznegobarkubutelkęwinalubnalewki.
Barteknierazwyrzucałsobie,żewzadymionym,dusznymgabinecieSobotki
tracicennyczas,którymógłbywykorzystaćnapisanie.Nadobrąsprawę
wystarczyłoby
wziąć
przysługujący
każdemu
dziennikarzowi
egzemplarz
przywiezionegoświeżozdrukarninumeru,wpisaćdografikupropozycjetematówna
przyszłytydzieńcoitakwgruncierzeczyniemiałoznaczenia,boartykuły,októre
Sobotkapotrafiłupominaćsiętelefonicznie,gdyzbliżałsiędzieńskładu,prawie
nigdynieukazywałysięnaczasiwracać.Jednakzreguływytrzymywałdokońca,
abywało,
że
wdawał
się
zSobotką
wdyskusje
oliteraturze,
wktórych
najwybitniejszylokalnylirykiautoropublikowanegowewłasnejagencji
wydawniczejtomikumetafizyczno-miłosnejpoezjizatrzymałsięmniejwięcejna
etapieLeśmiana.Bartekpoprostupotrzebowałtychcotygodniowychnasiadówekdla
higienypsychicznej.Pozwalałymusięoderwaćoddomowegoczyśćca,zresetować
myślenie.Powrotybyłyjakwsuwaniestópwprzyciasnebuty.
Tylkoproszęcię,niezabalujtam!Błagalny,prawiezrozpaczonytonwjej
głosiezawszeraniłmuduszęiwpędzałwpoczuciewiny.Nielubiłazostawaćsama
wdomu.Wstrasznychzimowychmiesiącachnajczęściejjejulegałiwracałnajdalej
popółgodzinie,aleteraz,kiedymroksięprzerzedził,postanowiłbyćtwardy.
Wszedłdokuchni,objąłipocałowałwpoliczek.Byładalekaichłodnanic
nowegowczwartekpopołudniu.
Postaramsięwymiksowaćjaknajszybciejobiecał,wiedząc,żetegonie
zrobi,akiedypozbytpóźnympowrociebędziemuczyniławymówki,usprawiedliwi
sięsprawdzonymtekstem,żeSobotkatakzamieszał,ważnesprawyrozsiałysiępo
całejdyskusji,więcniemógłwyjśćwcześniej.
6