Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wpierwszejchwiliniewiedział,coodpowiedzieć.Zapomniałnawet,żesięnie
przedstawił.
–JestemFridu.MówdomnieFridu.–Badałreakcjętowarzyszki.
–Miłomiciępoznać,Fridu–odparłaspokojnieilekkosięuśmiechnęła.Jej
uśmiechbyłzaraźliwy,więcion,którynigdysięnieuśmiecha,bezwiedniegoodwza-
jemnił.Wjejpostawiebyłocośtakujmującego,żeFriduniepotrafiłoderwaćodniej
oczu.
Wobozieczekalijużnanichpozostaliczterejwojownicy.Naichwidokwstali
ipodążylikunim.FridujednakodwróciłsiękuAlicjiipowiedział:
–Muszęimtojakośwyjaśnić.Zaczekajchwilkę,niechcę,abydodatkowocięmę-
czyli.–Zrobiłtowtakczułysposób,żesamsiebiezaskoczył.
Kobietatylkoprzytaknęłaiskierowałasiędodobrzejejznanegolegowiska.Usia-
dłaiobserwowałamężczyzn.Ichrozmowapoczątkowospokojna,zczasemnabierała
dynamicznegocharakteru.Twarzepozostałychwyrażałyzdziwienie,złośćiniedowie-
rzanie.CochwilęzerkalinaAlicję,cowywoływałonajejtwarzyogromnyrumieniec.
Niewiedziała,czymówiąoniejpozytywnie,czynegatywnie,albocomyśląotejcałej
sytuacji.Minęładłuższachwila,nimmężczyźnirozeszlisięwprzeciwnychkierunkach.
Zulgądostrzegła,żeFriduwracadoniejtroszkęzmęczonyminionąrozmową.
–Napewnojesteśgłodna.Zjemycoś,apotemudamysięwdrogępowrotną.Wy-
korzystamynaszekonie.Następnypostójzrobimypozachodziesłońca,więcjestszan-
sa,żewrócimydodomujutropodwieczór–oznajmił.
–Dobrze–odparłapokornieiwstała.Zaprowadziłjądoogniska,wskazującdło-
nią,gdziemausiąść.Mężczyznabyłdużowyższyodniej,więcczułasięprzynimma-
leńkaibezbronna.Wykonałapolecenie.
–Muszęwysłaćwiadomośćdokrólowej,zarazwracam.
–Masztelefon?–powiedziałaszybciej,niżpomyślała.Nadziejanato,żebędzie
mogładokogośzadzwonić,prysnęławkilkasekund.Niestetyjużpominiemężczyzny
widziałajegoniezrozumienie.
–Te…le…fon…–powtórzyłniezgrabnie.–Cotojest?Wiadomośćpuszczępocz-
tąorlą.Mójorzełdotrzedokrólowejwciągunajbliższejgodziny.
–Ptak?–zapytałazaskoczonaodpowiedzią.
–Tak–potwierdziłilekkozdezorientowanywycofałsięwgłąblasu,zostawiając
dziewczynęprzyognisku.
*
25