Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Imbardziejsiękrzywili,tymbardziejwłaściwewydawałomisię
torozwiązanie.
–Wózalboprzewóz,panowie–oświadczyłRoman–albo
przyjmujecieofertę,albonicizlicencjinanajbliższyrok,apozwy
trafiądośmietnika.
Rzekomijasnowidze,zjednoczeniwnieszczęściu,pokiwali
głowami.
–Czylimyjużjesteśmywolni–powiedziałaKatarzyna
zsatysfakcją.–Składamwniosek,bytąsprawąwdalszymciągu
zajmowalisiętylkoDoraWilkiRoman.Niewidzępowodu,byśmy
natymetapiebyliniezbędni.
Niktnieprotestował.KlaudianagrodziłaKatarzynęmałąowacją.
Bezsłowazaczęłysięzbierać.GardiasziBorysteżniezwlekali.Borys
wybiegłtakszybko,żenawetsięniepożegnał.
ZostałamsamazRomanem.Ijasnowidzami,byubarwićtęscenkę
rodzajową.Dwojepastuszkówidwabarany.
–Czegopotrzebujecie?–zapytałam.–Mamdaćwamdłoń
doodczytulinii?Przełożyćkarty?Nachuchaćnaszklanąkulę?
–Toniejarmark–oświadczyłurażonyKuczko.
–Topoważnasprawa–dodałBrwinowski.
„Toidiotyzm”,uzupełniłamwduchu.MinaRomanasugerowała,
żebyłsięgotówzemnązgodzić.
–Tomiejscemazłąenergię.Muszęwróżyćwmojejpracowni.
–Kuczkoczochrałgęstąbrodę.
–Tak,tutejszaauraniesprzyjaprekognicji–zgodziłsięjego
dotychczasowyprzeciwnik,skubiącrudąbrew.
Jaktakdalejpójdzie,będąmówilijednymgłosem.
–Maciegodzinę–zastrzegłam.
Zaczęlisiępospieszniezwijać,świadomistawki,ojakątoczysię
gra.
Jeślilosbyłmidziśłaskawy,zagodzinęsprawabędziezamknięta
iwrócędoTrójprzymierza.Nawetjeśliprzywlokąsiętuzwróżbami,
będęmogławpakowaćdupęwsamochódiwrócićpojutrzeczychoćby
dzieńpóźniejrano.Wtedystracętylkokilkagodzinwpodróży,anie
trzypełnedni.Możejeszczezdążęnatrzeciąkolację,zwaną
podwieczorkiem.WczasieJulwwilkachbudząsiężarłocznebestie,
którepochłaniająjedenaścieposiłkówiprzekąsekwciągudoby.Jakaś
firmacateringowaprzeżywaławłaśniezłotąeręizarabiałanawczasy
naSeszelach.
Podeszłamdookna,bysprawdzić,czylekkiśniegnieprzeobrażasię