Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znówwśnieżycę.
Romanstarannieskładałteczkinastole.Wciążbyłoficjalny
isprawiałwrażenieurażonego.Źlesięztymczułam.Powinnambyć
bardziejodporna.Doroślimężczyźni,zktórymimusiałamobcować,
regularnieodstawialifochyznajbłahszegopowodu.Wkurzałomnieto.
AlechoćchciałamsiędalejwściekaćnaRomanazaszytągrubymi
nićmizemstę,tozłośćustępowałamiejscasmutkowi.Owszem,
jaiRomanniezawszesięzgadzaliśmy,aleuważałam,żejesteśmy
niepokojącobliskostanu,wktórymnazwałabymgoprawie
przyjacielem.Wielerazymipomagał.Inaprawdęniebyłskończoną
kanalią,jakwieluwampirzychmistrzów.Apoznałamichparu.
Męczyłomnietonapięcieipretensje.
Roman,niezrobiłamcinazłośćtymmandatemiKonklawe
powiedziałam,wciążpatrzącwokno.Zaatakowałeśczłowieka,był
bliskiśmierciiwymagałtransfuzji.JakąbyłabymNamiestniczką,
gdybymprzymknęłaokonacośtakiego?
Przezchwilęmilczał,apotempowiedział:
Gdybytylkootochodziło,wybaczyłbymci.Aletyspiskowałaś
zamoimiplecami,gdysięzaczęłacałatasprawaznieruchomością,
odrzucałaśmojezaproszenia.ZatocodzienniebiegałaśdoKatarzyny,
którazawarłazKlaudiątenprzedziwnysojuszdwóchjędz.
Zamrugałamzaskoczonaiodwróciłamsięodokna.
Czytynagłowęupadłeś?NiespotykałamsięzKatarzyną,dziś
widziałamporazpierwszyodpaździernika,odwalnego
zgromadzeniaStarszyzny.Możekilkalattemubrzmiałoby
toprawdopodobnie,alesamwiesz,żenaszerelacjejużdawnosię
ochłodziły.
Widziałemcię,Doro.Jakwzegarku,codziennie,ojedenastej.
Roman,chodziłamdoSanktuarium,doJemioły.
ŁatwoopomyłkęSanktuariummieściłosięwdużejprzybudówce
natyłachsiedzibyStarszyznyinajłatwiejmożnabyłosiętamdostać
właśniebiegnącymprzezniąkorytarzem.AleRomanminiewierzył.
Całetygodniechodziłamnarehabilitację.Połamałamkościstopy
ikostki.
Prychnąłzpogardą.
Jasne.Odkądwiedźmaotwojejsilepotrzebujerehabilitacji?
OdkądJemiołauznała,żetobędziedlamnienauczka.Myślisz,
żedlazgrywymiesiącamijeździłamnawózku?Toprzeztencholerny
wózeknieprzyjęłamtwojegozaproszenia.Niezmieściłabymsię
dowindy,aniechciałampozwolić,żebyktośmniewnosił