Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tozpewnościądrażnieniemnieiprzywoływaniebolesnej
przeszłości,niejestnajrozsądniejszympomysłem.
Przyjaciółkaskinęłagłową,przyznającjejwtensposób
rację.Samaniewiedziała,dlaczegoporuszyłatentemat.
Chybapoprostuniemogłapatrzeć,żenajlepszajejosoba,
którąznaładosłownieodzawsze,naglezamknęłasię
wskorupie,zktórejniechciaławyjść.
–Niewspomnęonimwczasienaszejwycieczki,ale
obiecajmicoś…
–Nawetniepytamco,poprostutozrobię!
–Jesteśpewna,żezgadzaszsięnatowciemno?Nawet
niewiedząc,ocochodzi?
Cokolwiekchciałananiejwymócprzyjaciółka,nie
mogłobyćtakiestraszne.Nawetjeślikazałabyjejprzebrać
sięwstrójkolędnika,żywcemwyjętyzhistoriiDickensa
oEbenezerzeScrooge’u,zrobiłabytobezwahania.
–Jestempewna.
–Zatemumowastoi.Jedenwieczórspędzimyna
starymmieście!Wiesz,okoliceKatedryśw.Szczepana,od-
wiedzimykilkaokolicznychjarmarków…
Wolałabywytarzaćsięwsmoleipierzu,aleskorosłowo
sięrzekło–niemogłasięwycofać.Przywołującnatwarz
niecowymuszonyuśmiech,zerknęłanaprzyjaciółkę.
–Obiecuję–przyrzekłasolennie.–Nawetpostaram
dobrzesiębawić!Przynajmniejjaknamojemożliwości–
11