Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Szukającwkieszenipłaszczakluczy,usłyszałakroki.
Pewniektośzdrugiejczęścipiętraprzemykałdopracy,
próbujączachowaćciszęnocną.Porafaktyczniebyłaskan-
dalicznaizpewnościąniemożnajejbyłonazwamianem
poranka.Przecieżdopierozakwadranszegarkimiały
wskazaćpiątąrano.
–Pocomitobyło?–szepnęła,znowusamadosiebie,
niewidzącwtymnawykunicdziwnego.–Przecieżmo-
głamjakośwymigaćsięoduczestnictwawtejkonferencji,
aprzynajmniejpoleciećtamsamolotem.Alenie,dałamsię
namówićZoścenaprzygodę!
Mruczącpodnosemniedokońcacenzuralnesłowa,
zamknęławszystkiezamki,poprawiłaciepłyszalik,który
niespodziewaniezsunąłsięzjejszyiiruszyłaprzedsiebie.
Ziewnęłaprzytym,nieprzyzwyczajonadotakwczesnego
wstawania,marzącjednocześnieociepłymłóżku.
–Ktoranowstaje,temuPanBógdajedrogasąsiadko
–usłyszałanapowitaniestareprzysłowie,wktóregosłusz-
nośćnigdyniepotrafiłauwierzyć.
Mężczyznawypowiadającytesłowastałwdrzwiach
windy,ewidentnieczekając,ażdoniegodołączy.Mariawi-
działagojużrazczydwa,zarównotunapiętrze,jakiprzy
skrzynkachnalisty,alenigdyniemiałaokazjibliżejmu
sięprzyjrzeć.Tymrazemrównieżjejsięnieposzczęściło.
Najegogłowietkwiłaczapka,aszalik,którymsięowinął,
5