Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zGegelisównązPokrewnia,dziewczynąstarszą,liczącą
koło35lat(ojakichś7latodPiotrastarszą),
zniezamożnejrodziny,chodzącąposłużbachdworskich,
alemającąjużuzbieranychkilkatysięcylitówposagu.
PiotrkupiłwtymrokuodKazimierzaJankowskiegoziemi
podPrapultiniąichatkązogródkiemwPrapultiniiteraz
siężeni.Samteżzebrałkilkatysięcylitównasłużbie
umnieiprzetomasiędobrze.Jabyłemzaproszony
naswatazestronyPiotra,Maryniamiałabyćswacią,ale
odmówiła,więcswaciąbędzieJadzia.Zaczęłosię
odranka.
Ogodzinie9.00jazJadziąHuzarem,PiotrDragonem
ibratPiotrawtrzecichsaneczkachwyruszyliśmy
dowioskiPokrewnie,gdziewjednejzkolonii
rozrzuconychpopolu,wdomuszwagra,oczekiwałanas
pannamłodawotoczeniudrużek,podmłodzieńców,
swoichswatówirzeszyciekawych.Usadowiononas
zmłodymizastołem;pannamłodaszlochała,Piotrwyjął
zkieszenikilkaflaszekwódkiipostawiłnastół.Kieliszek
zacząłkrążyć,azazakąskębyłabułkaijakieśimitacje
ciastek.Trzyładnedrużkiitrzejładnipodmłodzieńcy
stanowiliorszak.Swatempannymłodejbyłkolonista
nagruntachdworupokrewieńskiegopodNorwidyszkami,
byłyochotnikwojskalitewskiego,chłopniegłupiibywały,
orazżonajego,siostraciotecznamłodej.Oddrugiego
kieliszkawódkijużsięodmówiłem,wybierającwzamian
piwo.Kołogodziny11.00pojechaliśmydoKrewien
dokościoła.Tujeszczetrzebabyłoczekaćdopołudnia
narozpoczęciesumy,wysiedziećcałąsumę,kazanie,
potemobrzędślubny.Chłódbyłprzenikliwywkościele,
nogipodmarzły.
Poskończonymobrzędziewróciliśmycałymorszakiem
przezPokrewniedoBohdaniszek,gdziewmoimdomu
wpokojujadalnymczekanoweselazobiadem.Mójstół
jadalnybyłrozciągniętyinakrytyna23osoby(młodzi,
10osóborszakuzeswatami,matkaPiotra,jegobrat
zżonąiczterysiostryzmężami).Poobiedzie,naktóry
sięzłożyłydwaindykiiszynkapieczonanaświeżo,bez
zupy,uprzątniętoiwyniesionostół,awtedywmoim