Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział4
Ava
Budzikzadzwoniłjakcoranoosiódmejtrzydzieści.Wyłączyłam
wścieklewibrująceurządzenieiprzetarłamzaspanątwarz.Poleżę
jeszczetylkochwilę,pomyślałamiwbiłamwzrokwbiałysufit.
Przypomniałamsobiedzień,któryzmieniłcałemojeżycie.
***
Trzylatawcześniej
Odrananieczułamsięnajlepiej.Upałydawałymisięweznaki,
abrzuchwczterdziestymtygodniuciążysprawiał,żeczułamsięjak
wieloryb.Wszystkomniebolało,oczypiekłyzniewyspania,
aspuchniętekończymyutrudniałynormalnefunkcjonowanie.Jakby
tegobyłomało,odkilkugodzinbólmomentamirozrywałmikręgosłup
iodbierałoddech.Wbiłampalcewblatijęknęłamprzeciągle,gdy
kolejnafalazgięłamniewpół.Chryste,cozapotworność.
Odsapnęłam,gdytylkociałozłapałooddech,izadzwoniłam
potaksówkę.Niewyglądałotonaporód,alebardzomnieniepokoiło.
Niechciałam,żebystałosięcośzłego,abyłamwmieszkaniuzupełnie
sama.Gdybycośsięwydarzyło,niktminiepomoże!
Zgarnęłamwalizkęzrzeczamidlasiebieidzieckaiwytoczyłamsię
zmieszkania.Taksówkarzpomógłmizapakowaćwszystko
dobagażnikaispojrzałnamniepodejrzliwie.
Mamnadzieję,żeniezamierzapaniurodzićwmoim