Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
samochodzie?
–Aczydziękitemubędęmiaładarmoweprzejazdydokońcu
życia?–wycedziłam,czująckolejnąfalębólurozchodzącąsięwzdłuż
kręgosłupa.
–Raczejnie.–Facetspojrzałnamnie,trącdłoniąspoconykark.
–Tolepiejniechsiępanruszy,żebyśmyniemusielitego
sprawdzaćwpraktyce.–Słowazledwościąwychodziłyspomiędzy
moichzaciśniętychszczęk.
Mężczyznachybazałapał,żeczasnadyskusjęsięskończył.
Zatrzasnąłzamnądrzwiidośćgwałtowniewłączyłsiędoruchu.
Nanaszeszczęściedoszpitalaniebyłodaleko.Zwidocznąulgą
wysadziłmniepoddrzwiamiizbyprzyjęćiuciekł,jakbygoniłgosam
diabeł.Tchórz.Sapnęłamzbóluizgięłamsięwpół,jęczącgłośno.
Miałamgdzieś,czyludziesięgapią.Jakprzezmgłępamiętałam
moment,wktórymwpadłamdoizbyprzyjęć.
–Rodzę!Rodzędziecko!–krzyczałamodprogu.
Wszystkodziałosięwzawrotnymtempie:badania,podpisywanie
jakichśpapierów,ból,apotemnajpiękniejszykrzyknowonarodzonego
życia.Jeślijakiśmomentmożnabyłobyzatrzymać,abyodtwarzać
gowkółko,tobyłbywłaśnieten.
Nigdyniezapomnęchwili,gdypołożononamnieAubrey,
zaróżowioną,okrytąjedyniepieluszką,wiernąkopięswojegoojca.
Spojrzałamwjejwielkieciemneoczyiwiedziałam,żeoddałabym
zaniążycie.
***
Obecnie
Włożyłamszybkowygodnedżinsyiluźnąkoszulkę,któranie
podrażniaławciążświeżegotatuażu.Uśmiechnęłamsię