Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Coprawdazawszeznałamojcajakospokojnego,
rozsądnegoczłowieka,aleniebyłampewna,czytocoś
znaczy.Podobnonajrozsądniejsimężczyźniprzestająbyć
obiektywni,gdywgręwchodzifacetichcórki.Zawsze
doszukująsięwnimukrytychwad,mogącychstanowić
dowódnato,żeniejestjejwart.
Myślisz,żetataniezaakceptujeKuby?zapytałam
wprost.
Samaniewiem.Zaprośgodonas,tozobaczymy.Ale
musiszbyćprzygotowananawszystko.Mojemuojcu
zaakceptowanietwojegozajęłokilkalat.
Kilkalat…?Notoładnie!Aswojądrogąniewiedziałam,
żedziadekmiałtakitrudnycharakter.Zapamiętałam
gojakomiłegostarszegopana…
Oczymtakplotkujecie?zapytałnagletata,
wchodzącdokuchni.
Mamasugeruje,żebymzaprosiłaKubęnakolację
wyjaśniłamniepewnie.
JakiegoKubę?
Mojegochłopaka…
Togozaproś.Postaramsięzachowywaćlepiejniżmój
świętejpamięciteść.
Poderwałamsięzkrzesłaiucałowałamtatęwoba
policzki.Wiedziałam,żeokażesięrozsądnymmężczyzną
wkońcuznamgooddwudziestulat!
Cosięstało?zapytał,patrzącnamnie
zezdziwieniem.Bałaśsię,żeniezechcęgopoznać?
Skinęłamgłową,ponieważnieodzyskałamjeszcze
głosu.