Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
5
Obudziłemsięroztrzęsionyiobolały.Piłomnie
wnadgarstkach.Jakiekolwiekułożeniedłoni
wywoływałotępyból.Toczęsteulekarzy,którzy
prowadządłuższyzabieg.Jedynymlekarstwem
naprzeciążeniekończynjestzupełneichnieużywanie,
cowzasadzietrudnouznaćzarzeczmożliwą
dowykonania.Wiedziałemjedno.Wnajbliższymczasie
mogłemzapomniećofortepianie,tenisieijedzeniu
spaghetti.
Pokilkuminutachleżeniainiemyśleniaoniczym
ponowniestanęłamiprzedoczamiAnitaSkowron.
Wpełnejokazałości.Zdrugimpodbródkiem,siwymi
odrostamiipękatymbiustem.Wsennymkoszmarzenie
wyglądałaanikrztęlepiejniżnajawie.
Toprzykre,copowiem,alerzadkoprzywiązuję
uwagędopacjentów.Mamprzyjemnośćobcować
zbabciami,dlaktórychjestemwybawicielem,
biznesmenami,traktującymimniejakmniejszezło,czy
hipokrytami,którzyoddawszymikilkapokłonów,
rozsiewająpoTarnowieniczymniepopartebrednie.
Całatazgrajaprawdopodobniewieomniewięcej,niż
jasamkiedykolwieksięosobiedowiem.Onizaśsądla
mnieseriąprzypadków,naktóreNFZprzeznaczył
określonefundusze.Nienazwałbymtakiegopodejścia
wypaleniemzawodowym.Tocechaprofesjonalisty.
Mampewność,żekażdemupoświęcętyleczasu,naile
zasługuje,anienailepozwalazasobnośćjegoportfela.