Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pomyślałem,jakmożeczućsiędzieckoosieroconeprzez
matkę.Mogłemsięjedyniedomyślać,coszepczą
natematNiny,wiedząc,comówiąnagłosomnie.
„Dorobkiewicz.Zwarzonaśmietanka.Socjetazkoziej
dupy.Atajegocórunia?Tylesamowarta.Towydra.
Znudzonafortunąmydlanadziedziczka.Stuknięta.Lata
naŁysąGórę.Wyjeszatańskiewersety.Diabeł
dosnukołysze.Zwariowałaodforsy.Ćpa,napewno
ćpa.Wciągaiszprycuje.Jednojestpewne,normalna
niejest”.Takibyłwerdyktsąsiedzkiegokonsystorza.
Rozległsiędzwonekudrzwi.Odstawiłemmalutką
filiżankę.
Wreszcie!Cisnęodkwadransa!
Trzebaprzyznać,żepolicjantbyłostatniąosobą,
jakiejspodziewałemsięoporanku.Niski,aleniekrępy,
przesadnieumięśnionyiwypomadowany.
Brałemkąpielodparłem.Ocochodzi?Źle
zaparkowałem?Przekroczyłemprędkość?Zdarzało
się,owszem,itonieraz.Szczególnienaskrzyżowaniu,
któreczyniszalonym.Czytymniezajmujesięobecnie
strażmiejska?
StarszyaspirantBłażejWidełka.Zignorow
mnie.Byłemtuwcześniej.Pocałowałemklamkę.
Pojechałemnaoddział.Odesłanomniezkwitkiem.Nikt
nicniewie.Czeskifilm.
Właśniezaparzyłemsobiekawę…Subtelnie
zasugerowałem,żejestintruzem.
Dzięki,dlamniebezcukru.
Słucham?