Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niewchodziłemwdyskusję.Zostawiłemaktówkę
iposzedłemdobiuraStarego.Rezydował
nanajwyższympiętrze,nadchirurgiąineurologią.
NazywaliśmygoStarymnacześćszpitala,któryteżbył
staryipodobniejakondomagałsięgeneralnego
remontu.Straszyłzepsutymizębami.Nigdydotądnie
spotkałemczłowieka,któregojamaustna
przypominałabygruzowisko.Czyraczejgruzowisko
gruzowiska.Doprawdynapewnymstanowiskuczłowiek
powinienzadbaćowłasnąprezencję.Zębytojednak
półbiedy,Starypodzaczeskąukrywałłysinę.Nikt
nigdyniedowiedziałsię,jakikierunekstudiów
ukończył,icoprzyświecałoRadziePowiatu,kiedy
mianowałagonastanowiskoDyrektoraSzpitala
Rejonowego.Tobyłaekonomicznatragedia.Kontrakty
zNFZ-emopiewałynaśmiesznekwoty,aopodwyżkach
możnabyłozapomnieć.Dyrektorplątałsię
pooddziałachirobiłcięciakosztów.Biadatemu,który
miałjakąkolwiekprośbę!
Siadaj,paniekolegopowiedział,gdywszedłem
dogabinetu.Wolałemstać,żebyniedaćmuprzewagi.
Dyrektorwyglądałzaokno,podziwiającskrzydło
szpitalazprzychodnią.Przynajmniejtakąmiałem
nadzieję,alerozwiałmojezłudzenia.Niebędęowijał
wbawełnę.Musimysięrozstać.
Zatkałomnie.
Szpitaltomiejsce,gdzieświadczonajestpomoc
zdrowotna.Nieodzownymelementemfunkcjonowania
placówkijestrenoma.Cóżtojestrenoma?Stary
odwróciłsię.Kręciłmłynkapalcami.Sława?