Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
14
DariuszMuszer
sen
Snymatki
1.
Toniejestżadensen,przecieżciwyraźniemówię,synu!Tynierozumieszte-
go,bociebiewłaściwietutajniema!Jajużprzestałamśnić!Jakwychodzęwnie-
dzielęranonamszę,toonizarazsiępokazują.Cipierwsiwynurzająsięzzasuma-
kagarbarskiego,costoinapodwórzuprzednaszymblokiem,awchwilępotem
przyłączająsiędonichcizzajarzębinyiodstronyśmietników.Sunązamną,naj-
pierwpodrodzemiędzysamochodami,potempochodnikuwzdłużbloków,ijest
ichcorazwięcejiwięcej.Schodząsięteżzinnychstron,zewsządspływają,nawet
spodgarażyistadionu,jakbydoszłyichwieści,żeidę.Chcąmniezobaczyć,chcą
pobyćtrochęzemną.
Gdydocieramnaterenkościoła,towarzyszymicałytłum.Aleniktniewchodzi
zamnąprzezfurtkę,nawetjeślizostawięotwartą.Wszyscycierpliwieczekają
przedogrodzeniem.Wiedzą,żeniewolnoimwchodzićdośrodka,bonieodpo-
wiednioubraniimoglibyprzestraszyćludzi.PrógprzybytkuBożegonależyprze-
kraczaćwnależytymstroju.Jazawszeubieramsięgrubo,żebynieprzeziębićne-
rek.Aitakpomszymamczęstonerkiprzeziębioneimuszęzaparzaćzioła,dużopić
ibraćtabletki.Naszczęściemamcałyzapas,niemuszęwięcnikogoprosićoreceptę.
Aleskrzyppolnymisiękończy,aliściebrzozyinawłoćzwietrzały,mająkilkalat,
bodawnoniezrywałaminiesuszyłam.
Twójojciecmówi,żetogłupota,żepowinnamprzestaćchodzićdokościoła,
skorokażdąmszęmuszępotemodchorować.Coontamwie.Wpartiibył,itakmu
zostało.Nastarośćniktsięniezmienia.MnietochociażPanBógprzeznerkido-
świadczaiwyróżniapróbami,ajemutensocjalizmrozumodebrałinawetsam
diabełmugoniezwróci.BoNajwyższegotoonniemajużocoprosić.Dlatakichjak
onniemazmiłowania.ŚwiętyPiotrbędziedobrzewiedział,gdzienależygoodesłać.
Notak,Henrykjestczterylatamłodszyodemnie,awygląda,jakbybyłodziesięć
latstarszy.Takąmagenetykęposwoichrodzicach.Onizawszewyglądalistaro,
garbacibyliitacyjacyśpowykręcani.Henrykowijednakgarbniewyrósł,chociaż
powinien.Wtejsprawiegenetycecośsiępokićkałoiniezadziałałanależycie.Ten
garbbymusięnależał,jakkażdemupsuwymoszczonasłomąbudawzimie.
Jakwyglądająci,coidązemnądokościoła?Ajakmająwyglądać?Normalnie!
Jakżołnierze!Jedenniemaręki,druginiemanogi,trzeciemukulaprzeszłaprzez
oko,czwartemudziuraprzezgłowęprześwituje,bogonawylottrafiło.Jedenrozer-
wanymalewybok,innemuzprawejstronywątrobępoharatało,ajeszczeinnemu
brzuchawogólebrakuje.Najwięcejjesttakich,cowpotylicydziuręmają,widać
dopierowtedy,gdystanątyłemalbogdysięodwrócą,żebyspojrzećzasiebie.
Wszyscybrudni,skuleniwsobie,połamani,nieogoleni,ateichniegdyśśliczne
mundurywyglądająjakpsuzgardławyjęte,całewstrzępachnanichwiszą.Odzna-
czeńżadnychniemają,stopniwojskowychiguzikówteżnie,boimpoobrywano.
Idązamnąinicniemówią.Tylkosiępatrzą.Jakktórymaczym.Ajakniema,to
tylkostęka.Aletegoniesłyszę,bojestemprzecieżgłucha.Chyba,żezabioręzesobą
swojeuchowtedysłyszęznakomicie.Wuchuczęstowysiadabateriaitrzeba
zmieniać.Niekiedygdzieśmisięzapodzieje.Wtedymuszęszukać.Ajaksiądęna
uchualbojeprzydepnę,toczekam,ktośsięłaskawiezjawi,żebyzabraćdona-
27(1/2019)