Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nieznane,noweipachnące.Mateuszspojrzałwstronęrzeki
iwestchnął,poczympowoli,lekkoutykając,ruszyłwstronępolany.
Tak,tak,napewnocośtamjest...tylkocotomożebyć?
Mateuszu!zawołałzanimKrążek.Czyzobaczymysięjutro?
Oczywiścieodpowiedziałstaryjeż.Zcałąpewnościąsię
zobaczymy.Szkodatylko,żenatymsamymbrzegu.
Zniknąłwkrzakach,atrzejkolczaścijeszczedługorozmawiali,
wpatrujacsięwdrugibrzegrzeki.
Pastorodsamegorananerwowokręciłsięwokółswegodomu
icochwilęzerkałnasłońcepowolizdąrzającenadczubekpołudniowej
sosny.Przezcałąnoczastanawiałsię,comauczynić,jakrozstrzygnąć
spórnarastającyodwieludniwRadzie.Dotejporyudawałomusię
jakośodwlekaćdecyzję,alewydarzeniaostatnichdnidramatycznie
zmieniłysytuację.
Gdysłońcedotarłonaokreślonemiejsce,Pastorpodniósłgłowę
ispojrzałnaśrodekpolany.WidokKamiennegoKręguprzypominał
oPrzysiędzeRozsądku,którązłożyłponadroktemu,gdyzostał
wybranysenioremgromady.Jeszczedoniedawnadobrzesięukładało.
Miałwłasnepoglądy,słuchałinnych,decydował,spałspokojnie
ibudziłsięwypoczęty.Jednaktrzydnitemuwszystkosięzmieniło,
apróbyzłagodzenianerwowejatmosfery,jakaogarnęłagromadę,nie
nawielesięzdały.Niemógłspaćibyłokropniezmęczony.Może
właśniedlategoniewielkiodcinekłąkidzielącyjegodomodmiejsca
obradwydałmusiętymrazemwyjątkowodługi.
DoStrefywszedłjakopierwszyzczłonkówRadytaknakazywał
obyczaj.Usiadłnaswoimkamieniuiwłożyłnaszyjędwiemetalowe
obręcze.NatenznakpozostaliuczestnicyRadyWielkiego
KamiennegoKręgumoglizasiąśćdoobrad.
WielkiKamiennyKrągutworzonyzsześciujasnychpiaskowców
zajmowałcentralnemiejscepolany.Największyznichprzeznaczony
byłdlasenioragromady,którymzwyklezostawałnajstarszyjeż,lecz
zdarzałosięteżinaczej,aobecnasytuacjabyłategonajlepszym
dowodem.StarszyodPastoraMateuszdobrowolniezrzekłsiętej