Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ależoczywiście,miłonambędziepanapowitać
wna​szymto​wa​rzy​stwie.
Następnegodniawymienionotesamegrzeczności
iukłony,odnotowanorównysukcesorazsatysfakcję,
cosprawiło,żeprocesmalowaniabyłwartkiiradosny.
Wszyscyoglądającypodziwialiobraz,aletopanEltonnie
ustawałwzachwytachibroniłdziełaprzedwszelką
kry​tyką.
PannaWoodhousedodałaswojejprzyjaciółceurody
tam,gdziejejbrakowałostwierdziłapaniWeston,nie
podejrzewajączupełnie,zwracasiędomłodzieńca
zakochanego.Spojrzeniezostałooddanebardzo
przekonująco,jednakpannaSmithniematakichbrwi
irzęs.Jestto,nie​stety,man​ka​mentjejob​li​cza.
Takpaniuważa?odparłjejrozmówca.Niemogę
siętuzpaniązgodzić.Wedługmniejesttopodobizna
wiernawkażdymszczególe.Jeszczenigdyniewidziałem
takwiernejpodobizny.Winęzapewneróżnicenależy
zrzu​cićnacień.
Zawysokąnamalowałaś,Emmoodezwałsiępan
Kni​gh​tley.
Emmaotymwiedziała,jednakniemiałazamiarusię
doniczegoprzyznawać.PozatympanEltondodał
zsym​pa​tią:
Onie!Zdecydowanieniejestzbytwysoka.Proszę
zwrócićuwagęnapozycjęsiedzącą,przeztowygląda
niecoinaczej,aproporcjeprzecieżmuszązostać
zachowane.Proporcje,odpowiedniaperspektywa.Onie!
Odrazuwidać,jakiegowzrostujestpannaSmith!Tak,
tak,zde​cy​do​wa​nie!
ToślicznyobrazstwierdziłpanWoodhouse.
Ślicznienamalowany!Jakwszystkietwojeobrazy,moja
droga.Nieznamnikogo,ktomalujerówniepiękniejakty.