Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nieznam.Prychnęłalekceważąco.
Jateżnieznam…Pięknośćwczarnejsukniode-
zwałasiędużouprzejmiejszymtonem.Przyodrobinie
wyobraźnimożnanawetbyłouznać,żeosobapodpo-
rucznikaniecozainteresowała.Niskiniebył,anieco
pociągłatwarzmogłabysiębardzopodobaćkobietom,
gdybyniejedenfeler:przesadniedużynos.
ZktórychLorenców?Ta,któraodezwałasięjako
pierwsza,poprawiłaopaskęnawłosach.
Zżadnych!warknąłwmyślach,nagłosjednakpo-
wiedział:
Paniepozwolą,żesięprzysiądę?
Damawczarnejsuknijużmiaławyrazićaprobatę,
alekoleżankapowstrzymałagwałtownymruchem
dłoni.
Czekamnakogoś.Tabardziejwyniosłaspojrzała
namężczyznęlekceważąco.Powiedziałatoprzytymto-
nemdającymjasnodozrozumienia,żemówiniepraw-
dę.Chciała,żebynieznajomymiałtegoświadomość.
Paniteżoczekujetowarzysza?Lorencobdarzyłko-
bietęwczerninajbardziejuwodzicielskimuśmiechem,
najakipotrafiłsięzdobyć.Wdzieciństwiebyłtypem
chłopca,ojakimmawiasię:nchciałbym,alesięboję”
.
Walczyłjednakznieśmiałościątakdługo,nauczyłsię
działaćbezwzględunatowarzyszącemuzawszenapię-
cieemocjonalne.Takbyłoteżitymrazem.
Ja…Zawahałasię.
Czytentypnarzucasiępaniom?Obokpodporucz-
nikawyrósłnaglemężczyznawyższyodniegoogłowę.
Lorencspojrzałnanieznajomego.Zlustrowałgoszyb-
kowzrokiemijęknąłwduchu.Birbantmiałnasobie
52