Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Notak.Babciomwolnowięcej.
–Odpowieszmi?
Mikołajzdjąłokularyidługoprzecierałjechusteczką.
–Tonietakieproste…Uważam,żemaszwsobieogrom-
nepokładyuczuć,maszjednakproblemzichokazywaniem.
Wielokrotniezastanawiałemsię,dlaczegotaksiędzieje.Twoje
wiersze,twojeopowiadania,twojelistyczynawetesemesyma-
jąwydźwiękzupełnieniezgodnyztym,jakjesteśpostrzegana.
Ludziebojąsiędłużejprzebywaćwtwoimtowarzystwie.Boją
się,żezmarzną.
–Ażtak?
–Takmisięwydaje.Alejatakniemam,niemartwsię!
–Botymnieznasz.
–Nietylkoto.Jawidzęwięcejiwiem,żetamwśrodkumiesz-
kauczuciowa,ciepłakobieta.No,chybażeostatniozmieniła
adres,ajanicotymniewiem.
Dorotapatrzyłapoważnie,aongłowiłsię,jakjąrozweselić.
Znalisięoddziecka,przeżyliwspólniewiele,wspieralisię,kiedy
byłotokonieczne,potrafiliszczerzesiękrytykować,ubolewać
nadnieszczęściamiicieszyćsięzsukcesów.Byłamunaprawdę
bardzobliskaiwiedział,żeiondlaniejwieleznaczy.
–Mamnadzieję,żeniewyprowadziłasięnadobre,żewyje-
chałatylkonajakiśczas.
–Zabrałabagaże?
–Tak.Zabrałaradość,wrażliwość,ciepło.Ichybamiłość.Nie
jestempewna,alesprawdzęwszafach.
Widział,żecośjejdolega,cośsięmusiałowydarzyćlubdzieje
sięoddłuższegoczasu.Coś,cojąbardzomartwi.Niezamierzał
naciskać.Samapowie,bozawszetakbyło.Potrzebowałatylko
dobregomomentu.
34