Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ściągambrwi.
–Wcalenieczujęsięinaczej.
–Botojeszczeniekoniec.–Killianrobikrokdotyłu,
jegoręceopadająwzdłużciała.–WyskakujzeSkorupy,
mała.
Dziwimnietopolecenie,aleposłuszniejewykonuję.
KillianopuszczaSkorupę,raczącmniewidokiemdwóch
potencjalnychmężów:nieożywionejSkorupyoraz
duchaPRAWDZIWEGOKilliana.Zazwyczajotacza
gociemność,jegowłasnazasłonamroku.Tymrazem
jestprzygaszona,aleteżnieemanujezniegoŚwiatło.
Jestznaczniewyższyodemnie.Muszęwysoko,
straszniewysokozadrzećgłowę.Najegoszyiwidać
kręgiblizn.Tośladpocierpieniu,jakiegodoznał
zaDrugiegoŻycia.
Wyciągamrękę,chcędotknąćszram,przesunąć
ponichopuszkamipalców,alepowstrzymujęsię.
–Jesteśduchem.Dlaczegosięniezregenerowałeś
pozranieniu?
–Duchmożesięwpełnizregenerowaćdopiero
poosiągnięciuWiekuDoskonałości.Śladyzdzieciństwa
nosiszdokońcaswoichdni.–Kiwanamniepalcem.
–Chodźtudomnie.Pocałujęcię.
Pocałunek.Ależprzecież!Cotozaślubbez
pocałunku!
Przejętaprzysuwamsiędoniego,aonzamykamnie
wmuskularnychramionach.Zbliżaswojeustadomoich
iłączyjewnaszympierwszymduchowympocałunku.
Nieistniejąmiędzynamiżadnebariery.Killianniejest
delikatny,jestzaborczyiwymagający,jestczystąmęską
agresją.Ach,cudownie!