Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ogrodzeniewięzienia.Dlategoprzezchwilępoczułem
wątpliwości,czytamwchodzić.Mojapotrzebawolności
opierałasięzamknięciuwewnątrz,alechęćprzeżycia
przygodypchałamniedalej.Mójprzewodnikkluczem
otworzyłfurtkę,pożegnałsięzemnąuściskiemdłoni,
życzył„powodzenia”ipoczekał,ażwejdędośrodka.Gdy
jużbyłemwewnątrz,zamknąłzamnąbramkęnaklucz.
Niemiałemjużodwrotu.
Ekofarmętworzyłyzabudowaniamieszkalne
igospodarcze.Centralnemiejscezajmowałdrewniany
dom,przedktórym,nazadaszonymganku,zobaczyłem
grupkęludziprzystole.Rozmawializesobąożywieni,
słychaćbyłośmiechy.Wszyscyfarmerzybylijuż
natereniegospodarstwa,najwidoczniejjadotarłem
tujakoostatni.Gdymniezobaczyli,pomachalidomnie
iczęśćznichruszyławmojąstronę.Wyciągnęłysię
domnieręcewprzyjacielskimgeściepowitania
ipotradycyjnym„cześć”zwyczajowowymieniliśmysię
imionami.
Itakichwszystkichniezapamiętam–pomyślałem.
Zapytałem,czyktośmnieoprowadzipogospodarstwie,
iusłyszałemodWeroniki,EwyiMarka,żezrobią
tochętnie.Ruszyłemwięczniminazwiedzanie.
Polewejstroniedomustałychlewdlazwierząt
iwarsztat,poprawej–stodołaiwychodek.Najpierw
zajrzeliśmydochlewu,gdziebyłykrowyikozy,potem
rozejrzeliśmysiępowarsztacie.Wstodolepojednej
stronieskładowanosiano,podrugiejsłomę.Wychodka
narazieniechciałemzwiedzać.Pomiędzy
zabudowaniamibyłorozległepodwórkozestudnią