Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Leżęwwannie.Woda,chwilętemuotulającamoje
nagieciałoswymciepłem,jużcałkowiciewystygła.Teraz
jestzimna,aimdłużejoniejmyślę,tymbardziejwydaje
sięlodowata.Możetoteżjakiśsposób?Zaciskam
powieki,agdyjeotwieram,wzrokprzekierowuję
naostrzeżyletkimocnościśniętejwmojejdłoni.Możenie
muszęjejużywać?Wystarczyłoby,żebywodacałkowicie
wyziębiłamójorganizm.Błagam,niechwłaśnietaksię
stanie…
Zbytdługorozmyślam.Zbytwielewątpliwościnadal
odbijasięechempomojejgłowie.Niechcętegorobić.
Wrzeczywistościpragnętylkotyle,byktośzwrócił
namnieuwagę.Niechcęczućtegobólu.Niechcę
widziećciągletegosamegoobrazu,gdyzamykamoczy.
Cholernapustkauwodzimójumysł.Zabierawszystkie
dobrewspomnienia.Jużżadnegoniemogęsobie
przypomnieć.Jakdługotakleżę?Jakośponadgodzinę,
aitakniktniezwróciłnatouwagi.Niktsiętymnie
przejął.
Tonic…zaraztosięskończy.Gdyporazkolejny
zamknęoczy,będzieczekałonamniecoświęcej.Nowy
światprzyjmiemniezotwartymiramionamiinigdynie
będęjużsamazmyśląwbijamostrzewskórę.
Krewsączysięwartkimstrumieniem,wypływającprosto
zżyłynaprawymnadgarstku.Dlapewnościchcęprzeciąć
teżżyłęnadrugiejręce,lecztajużokaleczonatrzęsiesię
takbardzo,żeżyletkawpadadowody.Spojrzeniem
szukamprzedmiotu,awtedywidzę,żeleżęwwannie