Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2.
Potrzebnakobieta
dokwiatów
Wczesnymlatemkwiaciarniakipiświetlistązielenią.
Oknaotwarteszerokonaulicę.Chodnikcałymokry,
jakbyktośspryskałgowodązwężaogrodowego,
zastawionydoniczkami.wnichfikusy,figi,rapisy.
Kiedypodenerwowaniprzechodniemijająprzybytek,ich
marsoweminytopnieją.Wzdychająwtedylekkonawidok
soczystejzieleni,wielkokwiatowychrozwarów,wiaderek
pełnychgoździkówiirysów.
Niktniespodziewasiętakiejoazytutaj,dokładnie
naprzeciwkoparkinguCentrumSztukiim.KrólaSejonga,
gdziedajechwilęwytchnieniaodzgiełkuulicy.
Restauracjaserwującapodwójneporcjesushilub
zawijanegoomleta
gyeran-mari
nataśmiejeżdżącej
wokółlady,piekarniasieciParisBaguette,miejsce
z
kimbapem
ledwomieszczącetrzystolikiimalutka
restauracjaserwującaryżgotowanywtradycyjnym
kamiennymgarze,sklepcałodobowy,szkołajęzyków
obcych,skleppapierniczy,fotograficznyimałaksięgarnia
wciśniętawlukęmiędzybudynkami.Dotegojeszcze
restauracjapodającaspaghetti,kawiarniaCzteryPory
Rokuipomiędzytymwszystkimkwiaciarniarozsądnych
rozmiarów,sprawiającawrażenie,jakbytamnie
pasowała,jakprzeniesionazinnegoświata.
„Potrzebnakobietadokwiatów”.
Sanoddychazulgą,widząc,żeogłoszenienadalwisi