Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naszklanychdrzwiach.Dwadniwcześniejodeszłaspod
kwiaciarni,niewchodzącdośrodka.Budynekskąpany
jestwsłońcu,wktórymbłyszczyteżasfaltimosiężna
klamkanapobliskichdrewnianychdrzwiach.Taświeżość
nowegolatawkrótceustąpimiejscalejącemusięznieba
żarowi.Zrobisięparno,słońcebędzieniedozniesienia,
ludziebędąsiębali,żeklapkiugrzęznąimwmiękkim
asfalcie.
DwadniwcześniejSan–zbudkitelefonicznejpodrugiej
stronieulicy–porazpierwszyzauważyłakwiaciarnię.
Dzwoniładowydawnictwa,wktórymmiałarozmowę
opracędziesięćdniwcześniej.Jejszkołapodyplomowa
wysyłałająnarozmowydorozmaitychagencji,ale
nigdziejejniechcieli.Ogłoszeniewydawnictwazauważyła
wgazeciewchwili,kiedywłaściwiesięjużpoddała.Mieli
oddzwonić.Potym,jaknieodzywalisięprzezdziesięć
dni,Sanzdecydowałapodługimnamyśle,żesamaich
zapyta.Niespodziewałasięwiele,widziałajuż
narozmowie,żebrakdoświadczeniawzawodziedziała
najejniekorzyść.Niemyliłasię.Oparłasiębezsilnie
ościanębudki,kiedyusłyszaławsłuchawce,żenowa
pracownicadoredakcjitekstówzaczęłapracęczterydni
wcześniej.
Naprawdęchciaładlanichpracować.
Wydawnictwobyłobliskometraimiałonadrzwiach
zdjęciajejulubionychpisarzy.Jeślibyjąprzyjęli,
poznałabytychpisarzyipracowałabyzniminadich
tekstami.Alenajbardziejchybapociągałojąwtym
niedostępnymdlaniejmiejscuto,żewydawnictwo
mieściłosięniewnowoczesnymszklanymbiurowcu,ale
wdomuzcegłyzpodwórzem.Jejniedoszłypracodawca
zlokalizowanybyłnazwykłymosiedlu.
Przygłównejulicywyrastałynowebudynki,ale