Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
moimadresem.
Dziewczynauśmiechasięiwabigozakrzywionym
palcem,uniwersalnymgestemoznaczającym:„No,
dawaj”.
DrugistrażnikchwytaTowarzyszaBucazaramię
iwyciągagonakorytarz.Zanimdrzwisięzamkną,
zdążęjeszczeuchwycićgniewnespojrzeniaobu
mężczyzn.
Dziewczynaniemarnujeczasu,tylkomachadomnie,
awyglądaprzytymniemalradośnie.Mrugam
zaskoczona.Cieszysię,zamiastsiębać?Serio?
–Cześć–mówizlekkimbrytyjskimakcentem.
–JestemBow,twojanowaprzyjaciółka.
Wariatka,no.
–Dziękuję,niepotrzebujęnowychprzyjaciół.
–Liczyłam,żenadalbędęzajmowałatęcelęsama
jedna.Nielubięspaćprzyinnych,ależebyjakoś
funkcjonować,muszęodczasudoczasuuciąćsobie
drzemkę.Mojapoprzedniawspółlokatorkatwierdziła,
żerzucamsięprzezsen,krzyczę,opowiadam
otorturach,któreprzechodziłam,albośpiewam
piosenkęoliczbach,którejnauczyłamnieciotka,kiedy
byłammała.
Dziesiątkałezspływa,
ITenprzyzywa,przyzywa.
Dziewięćjestsetekdrzew,
JednegodrzewadlaTenśpiew.
Osiemrazyosiemrazyosiemlecą,
Zapamiętaj,Ten:suchaniebądźnawetnieco.
Onie.Nieporanaucieczkęwewłasnemyśli.
–Pozwól–Bowpodchodzidomnie,stawiającdługie,