Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znamsięnatym.
Zapragnąłemdobrejherbaty.Zazwyczajpijałemoolongi,
najczęściej,przynajmniejdwarazywtygodniu,pochodzącązTajwanu
AliShanJinXuan.Orzeźwiającysmak,mocnyaromat,któryzawsze
mnieuspokajał.Piłemiwydawałomisię,żeznówjestemdzieckiem
irazemzdziadkiemspacerujępolesie.Dziadekmówi,żelasnajlepiej
pachniepodeszczu,czylitakjakteraz.Potemspacerujemy
wmilczeniu,pochwilijazaczynambiegać,wizpowrotem,
adziadekkroczydostojnieitylkolekkosięuśmiecha.Często
wybierałemteżMiLanXiangDanCong,zbieranąwgórachFenghuan
Shang,napołudniowymwschodzieChinwłaściwych.Jejsmak,sam
niewiemdlaczego,kojarzyłmisięzkwiatami,alezjakimikonkretnie
tegoniepotrafiłbympowiedzieć.Aleteraz,wsamymśrodkutej
skwarnejniedzieli,pomyślałemobiałejherbaciepaklum.Byłatomyśl
zupełniedlamniezaskakująca,śmietankowyposmakpaklummógłby
przecieżwprowadzićsporychaoswmoimżołądku.Choćistniałateż
takamożliwość,byłotodosyćprawdopodobne,żewstanie,wjakim
byłem,mógłbymgowogóleniewyczuć.Wstanie,wjakimsię
znajdowałem,większośćherbatmogłabysmakowaćjakzwyczajne
dilmahy.
Doherbaciarnibyłojednakdaleko,adodatkowomiałemzasobą
ciężkąnoc,skoncentrowałemsięwięcnatym,cobezpośrednioprzede
mną.Sokupomidorowegoniepiłemodlat,obawiałemsię,czyminie
zaszkodzi,alepopierwszychtrudnościachwchodziłnadzwyczaj
gładko.Zadziwiające,pomyślałem,jaktozmieniająsięsmaki,niegdyś
nienawidziłempomidorów,aodjakiegośczasujadłemjeprawie
codziennie.Kiedyśzanicwświecieniewziąłbymdoustsoku
zpomidorów,aterazpiłemgobezpoczuciaodrazy.Dziewczyny
znowurozmawiałyowczorajszejnocy.
Noiwieszmówiłabrunetkaposzliśmytam,gdzienielubię
chodzić.Dotejstudenciarni.Niewiem,czemumojagrupachcetam
ciąglełazić.Niebyłaś?Noidobrze.Tamstraszniebrudnojest,wiesz,
syfnastołach,lepiszsiędobaru,dopodłogiteżczasem.Noalereszta
chciałatamiść,debilezasrani,toposzłamznimi.Resztaakurat
naparkiecie,jarocka,tymbardziejstaregopolskiego,zazwyczajnie