Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Maksymilian
Jeszczedługopowyjściuciemnowłosejdziewczyny
krążyłemposwoimgabinecie,wydeptującwpodłodze
chybajakąśścieżkę.Jasnacholera,tapanienkabyła
ognistaniczymmieszkankasamegopiekła,aleodnosiłem
wrażenie,żemomentamizachowywałasięgłupio
iniepotrzebnieryzykowała.Miałaszczęście,żejejnie
zabiłemalboniekazałemzabić.Niemniejtawymiana
zdańcholerniemniepodnieciłaiwielebymdał,żebymóc
sobieulżyć.
Postanowiłemzaprosićjakąśdziewczynęzparkietu,
którapodwpływemalkoholuniemiałabynajmniejszego
problemuzrozłożeniemdlamnienóg.Odczasudoczasu
potajemniezdradzałemJasmine,oczymonaniemiała
zielonegopojęcia.Natomiastmoinajbliżsi
współpracownicypomagaliznaleźćodpowiednie
kandydatki,którymzarazmiałurwaćsięfilm,żebytego
stosunkuniepamiętały.Onijednakbylilojalniikryli
mnie.
Nieuważałemsięzadupka.Pieprzącjakąśobcą
panienkę,nigdyniemyślałemoJasmine,swojej
narzeczonej.Czułemnatomiast,żetegowieczorubędę