Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział6
Patrzącnafasadębudynku,możnabyłoprzyznać,żeklub
nocnyWidmowpełnizasługiwałnaswojąnazwę.Mieścił
sięwjednejzniewielukamienicwybudowanychjeszcze
przedwojną.Znieremontowanejścianyodleciałyjuż
znaczneelementyelewacji.Zdobieniawłaściwiesię
zatarły.Zczterechpięterdwagórnebyłyodlat
niezamieszkane.Brudne,aczęściowonawetwybiteczy
zabitedeskamioknastraszyłyswoimwyglądem.Cała
ta„otoczka”byłajednaktylkokamuflażemmającym
odwrócićuwagęodtego,codziałosięwieczorami
inocaminadwóchpozostałychpiętrach,wktórych
siedzibęmiałklub.Wnętrzeklububyłozaprojektowane
zwielkąstarannością.Naśrodkumieściłasięscena,
naktórejjakwMoulinRougeodbywałysiępokazy
energicznychtańców.Opoziomartystycznydbałstary
choreografFrancesco,któryzeznanychjedyniesobie
iwłaścicielowiklubupowodówprzeniósłsięzeswoim
partneremnaemeryturędopodwarszawskiego
Konstancina.Pilnował,bytańceprzyciągałyuwagę,ale
jednocześnieniebyływulgarne.MimostarańFrancesca
iarchitektówwnętrz,którzyzesmakiempołączyliczerń
ścianzezłotymidodatkamiisofamiobitymi
wbutelkowozieloneaksamity,klubWidmoniebyłniczym
więcejniżspelunądlabogatych,którzydorobilisię
nabardziejlubmniejszemranychinteresach.Wszyscy
gościepłaciligotówką.Skąpoubranekelnerkinieobrażały
się,gdyktośjeklepnąłwtyłek,aznającywszystkich
barmanwskazywałprzybyłymgościomzacisznepokoje
nazapleczu,gdychcieliubićjakiśinteres,lub
przekazywałzostawioneinformację,kiedyktoś
niekonieczniechciałbyćzkimśinnymwidziany
wtowarzystwie.Większośćochroniarzystanowili
emerytowanipolicjanci.Pomysłwłaścicielaklubu,Borysa,
byłtaki,żezapewniąonigościombezpiecznemiejsce
spotkań.Klubmiałbyć„ziemiąniczyją”,naktórejspotkać