Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ2
Zegarekwmoimsmartfoniewskazujetrzeciąwnocy.
Wsumieniewiem,dlaczegoliczyłam,żezmiana
otoczeniapomożemizwalczyćbezsenność.Wtrakcie
ostatnichczterechlatprzespałammożekilkanocy.
Nauczyłamsięztymżyć,choćnigdytegonie
zaakceptowałam.Próbowałamjużchybawszystkiego,
wtym:lekównasennych,melisyimedytacji.Nadłuższą
metęnicniepomogło.Wspomnieniatamtegowieczoru
wracajądomniezakażdymrazem,gdyzamykamoczy.
Niewiem,jakdługojeszczebędęwstanieżyć
zpoczuciemwiny.Chwilamijestemtymjużbardzo
zmęczona.Wiemjednak,żejeśliodpuszczę,stoczęsię
nasamodno.AMianapewnobytegoniechciała.
Gdywydajemisię,żewłaśniezaczynamśnić,piskopon
zaoknemprzywracamniedorealnegoświata.Niechętnie
wstajęzłóżka,zakładamkapcieiwychodzęnakorytarz.
–Myślałem,żetylkojaniemogęspać–odzywasię
spotkanyprzyautomaciezgorącąkawąchłopak.Ubrany
jestwbokserkiiciasnypodkoszulek,dziękiczemumogę
podziwiaćjegoniezłeciałoiniesamowicieumięśnione
łydki.–JestemEthan.EthanCooper.
–AjaBeverlyLowe.Miłomiciępoznaćwśrodkunocy,
Ethanie.
–Niesądziłem,żetubędzietakgorąco.Światwariuje.
–Mówisz,żecigorąco,apijeszgorącąkawę.Nie
uważasz,żetonietrzymasiękupy?–Szczerość.
Tocecha,którejnajbardziejwsobienielubię.
NaszczęścieEthanreagujeśmiechem.