Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Serio?Zamierzaciesiętakzachowywaćprzezcały
czas?Niewiem,ocowamposzło,aleniezachowujciesię
jakdzieci,botojużnawetniejestzabawne.
Tatianasiedziałazezmarszczonymczołem
izałożonymirękoma.Wiktordrapałsiępogłowie.
–Prawdęmówiąc,niewiem,oconamposzło–
powiedziałwkońcu.
Dyplomata,pomyślałaAlicjazrozbawieniem.Było
jasnejaksłońce,żetociotkamusiałaznimzerwać,anie
onznią.Itonawetbezsensownegopowodu.
Tatianasiedziałaipatrzyławścianę.
–Aty?Pamiętaszmoże?–zwróciłsięostrożnie
doTatiany.
–Jeślibędzieszsiętaknabzdyczać,towkońcu
pęknieszibędziesmród–stwierdziłaAlicja,kręcąc
zniedowierzaniemgłową.Ciotkabyłanaprawdęgłupia.
Tatianawciążgapiłasięwścianę.
–Chybazacznęodliczać…–mruknęłaAlicja.–Raz…
dwa…
Tatianazmarszczyłabrwi.
–…trzy…i…
Ciotkaparsknęłaśmiechem.
–Głupiajesteś,wiesz?–rzuciławstronęsiostrzenicy.
–Supernianiabyłabyzciebiedumna,Taja.–Wiktor
stłumiłuśmiech.
Tatianaprzewróciłaoczamiiuśmiechnęłasię.Bardziej
dosiebieniżdoWiktora,aleAlicjauznała,żeniejestźle.
Jakdobrzepójdzie,tozajakieśdwadzieściapięćlat
zacznązesobąrozmawiaćnormalnie.Podrapałasię
poszyi.Zmarszczyłabrwi.Znowuswędzijąkark.Cosię
dzieje…Albozadzieje.Spojrzałanazegarek.Zadziesięć
dziewiąta.IlejeszczebędąmaglowaćBorysa?Powinna
byładoniegozadzwonićwczoraj…Tylkocomiałaby
munibypowiedzieć?MogłachociażnapisaćSMS-a.Tylko
jakiego?„Jesteśwgłębokiejdupie.Tofakt.Przykromi,
żeciępowieszą,ukamienujączycotamrobiztakimijak
tytawaszaRada.Pozdrawiam,Alicja”.Nomoże
niekoniecznietakiego…
Usłyszałajakieśmiarowekroki.