Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–dokończyłwywódkomendant.
Czylijednak.
–Ale…Szefie…Ja…
–Żadne„ale”.Potraktujtojakozadaniesłużbowe.
Maszodpocząćisięzabawić.Spadajjuż.Aha.Potem
dosekretarkipopapiery!
–Takjest.Odmeldowujęsię!
***
TegodniakomendantKPKamieńskomiałniezłyhumor,
cobyłowidać,słychaćiczuć.Wtakichmomentach
zdarzałomusięzaskakiwaćpodwładnych,aleraczejbył
przewidywalny.Niemalżedoznudzenia.Znany
zwieloletniejsłużbywtymsamymmiejscu,okrzepłości
wsprawachbądźcobądźprowincjonalnegokomisariatu,
odkradzieżykuryikłótnisąsiadówomiedzę,poprzez
ustawicznekłopotykadroweifinansowe,poobrywanie
odwyższychprzełożonychzakiepskiestatystyki.(Tak
zwanąwykrywalnośćzałatwialigłównieStopaiMundek
orazkomisariatowasekcjaprewencji).
SzefStopyniedochrapałsięzaszczytuotrzymania
stopniaoficerskiego.Niemiałtakżeżadnychstudiów
wyższych.Aniniższych.Wychowanynasłużbie
prewencyjnej,znanybyłgłówniezustępliwego
charakteru,„siłyspokoju”orazzprzynależnościdonietak
rzadkowystępującegogatunkutychpolicyjnych
asekurantów,którzysięniewychylają,bojąsiępodjąć
samodzielniejakąkolwiekdecyzję,anadewszystko