Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
postąpiłwstronęwisielca.
Żywieszzali[2],świątkukrystusowy,czyliżeś
skapiał[3]zeszczętemnastryku?spytałcicho,usiłując
dojrzećwgęstniejącymmrokutwarznieszczęśnika.
Młodygłoswydałsięmnichowidziwnieznajomyichoć
niepotrafiłrozpoznaćosoby,zulgąpojął,żeoto
przybywaodsiecz,którąmusiałysprowadzićjego
wcześniejszegorliwemodlitwy.Zawstydziłsię
chwilowegozwątpieniawmocOpatrzności,leczgdy
pragnąłwyszeptaćdziękczynnypsalm,poczuł,żeniejest
wstanieporuszaćwargami.Jednocześniezrozumiał,
żemusiniezwłocznieprzestrzecswegopotencjalnego
wybawcęprzedlodowąpułapką,któramogłaokazaćsię
dlańrówniezabójczajakuprzedniodlaleśnych
drapieżców.Począłjęczećiwywracaćoczami,pragnąc
powstrzymaćzakapturzonegoprzeduczynieniem
kolejnegokroku,jednakównajwidoczniejdoskonale
orientowałsięwsytuacji.Miastpostąpićnaprzód,
przybyszdługimkijem,któregoniezgubiłpodczas
upadku,rozgarnąłśnieginamacałskrajlodowejrynny,
jakbyzgórywiedział,coznajdziepodbiałymcałunem.
Upewniwszysię,żemożebezpiecznieustawićstopę,
wychyliłsiękukrawędziwąwozuijąłtykąpopychać
bezwładniedyndająceciało,rozbujałjedostatecznie,
bypewnieuchwycićlewąrękąskrajposzarpanegohabitu.
Zanimludzkiewahadłopodążyłowprzeciwnąstronę,
odrzuciłkij,błyskawiczniewydobyłmyśliwskinóż
iprzeciąłpowróz,ciągnącjednocześnieCyrylazsiłą
znamionującąniepospolitąkrzepę.Świątekpoleciał
naswegowybawcęzimpetem,niczymrzuconyzwozu