Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Oczym?
Mówiłatakcicho,żeKrukmusiałsięnachylić,żeby
jąlepiejsłyszeć.
–Opanimężu.Otym,cosięstało.
–Rozmawiałamjużzpolicją.
–Wiem.Zgodzisiępaniporozmawiaćjeszcze
zemną?
–Muszę?
Chciałskłamać,żetak,alebyłwniejtakismutek,
żesięzawahał.Gdyczłowiekzaczynasięwahać,
kłamstwaprzestająprzychodzićbeztrudu.
–Nie.
–Todobrze.Niechcęrozmawiać.
–Niechciałbympanidręczyć,ale
–Alejednakpanbędzie,prawda?–Uniosławzrok,
poruszającpowiekami,jakbyzbierałojejsięnapłacz.
–Niechpanmniezostawiwspokoju,proszę.
Cofnęłasię,kładącdłońnaklamce.
–PaniPaulino
–Tak?
–Tośledztwoskończyłosię,zanimsięjeszczezaczęło.
Oskarżonamożezostaćniewinnaosoba.Proszęzemną
porozmawiać,potrzebujęinformacji.–Jegosłowa
płynęłygdzieśponadnią,nieprzebijającgęstejmgły,
którazdawałasięspowijaćjejumysł.Wiedział,
żezachwilęschowasięprzednimwdomu,więc
zapytałszybko:–Dlaczegonieodesłałamniepaniprzez
domofon?
Uniosłagłowęijejzmęczonatwarzwysunęłasię
zcieniarzucanegoprzezdrzwi,wktórymjużzaczynała
sięskrywać.Niebyłatopięknatwarz,odrobinęzbyt