Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
opiątejrano,akiedymówięopiątejrano,totak
naprawdęmamnamyśliczwartączterdzieścipięć.
Uśmiechnęłamsięjeszczeszerzej,abyukryć
przerażeniewizjąpracyotaknieludzkiejporze.
–Niemaproblemu–odpowiedziałamstanowczo.
–Jesteśprzyjęta–oświadczył,apotempoinformował
mnieoobowiązującymstroju,któryskładałsię
zwyprasowanejimocnowykrochmalonejeleganckiej
białejkoszuli,krawataorazczarnychspodni
wizytowych.–Tylkobądźpunktualnie,nietoleruję
spóźnialstwa–ostrzegłiodszedłwpośpiechu,
byzrugaćjakiegośpechowegopracownika.
Gdyrankiemruszyłamdorestauracji,byłojeszcze
ciemno.WpożyczonejodSteve’azadużejkoszuli
ikrawaciewyglądałamjakpękatypingwin.
MójnowyszefEdbyłjużnamiejscuwrazzinną
kelnerką.Wśrodkusiedziałtylkojedenklient.
Edoprowadziłmnieporestauracji,objaśniającmoje
obowiązkiorazdumnieinformując,żepracujetujuż
odtrzynastulatiwpewnymsensietojegolokal.Tylko
onkontaktowałsięzprawdziwymwłaścicielem,który
byłbardzomajętnymiwpływowymczłowiekiem.Gdyby
zjawiłsięwrestauracji,niewolnomisiędoniego
odzywać,chybażenapolecenieEda.Ówwłaścicielmiał
wielubogatychiważnychprzyjaciół,takzwanychVIP-
ów,którychmieliśmytraktowaćjakbogów.
PoszkoleniuEdkazałmiobsłużyćklienta.
–VIP–dałmiznać,bezgłośnieporuszającustami.
Podniosłamkciuk,próbującnieokazywaćpogardy.
Klientembyłzwygląduuroczyidrobnystaruszek.