Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Uhm–odparłam,gapiącsięnapustynnyhoryzont
wpołowiedrogikukolejnejprzygodzie.
Lucysiedziałanafoteluobokispała.
–Tocozamierzasz?Maszwogólejakiśplan?
–zapytałSteve.
–Oczywiście!Znajdępracęizwolnięcikanapę,
apotempodbijęświat–zażartowałam.
Westchnąłzirytowanyirzuciłnapożegnanie:
–Jedźostrożnie.–Stevezawszeunikałryzyka.
Rozłączyłamsięiskupiłamnadrodze.
Byłaprawiepółnoc,gdyzmrokuwyłoniłysięświatła
LosAngeles.Morzeświateł,akażdezwłasnąhistorią.
Tenobrazekwniczymnieprzypominałciemnychpołaci
Kolorado,wLosAngelesjasnośćdominowałanad
ciemnością.Światłasymbolizowałyinnyświat,który
tylkoczekał,bygoodkryć.
SteveprzyszykowałdlamnieiLucyposłanie,
naktórymzaległyśmyjakdługie
posiedemnastogodzinnejpodróży,awczesnymrankiem
obudziłymniesączącesięprzezoknapromienie
słoneczne.WyszłamzLucynaspacer.LosAngeles
boskopachniałosłońcemikwiatami.Jeślichciałam
tuzostać,musiałamnatychmiastznaleźćjakąśpracę.
Kiedyśtrochękelnerowałamiuznałam,żetodlamnie
najlepszerozwiązanie,skoronanapiwkachmożna
zarobićodrękiinietrzebaczekaćtydzieńnawypłatę.
Gdywróciłam,Stevejużniespał.
–WitajwLosAngeles–rzuciłnapowitanie.
–Dzięki,Steve.Jakmyślisz,gdziepowinnamsię
rozejrzećzapracąkelnerki?
–NajlepiejwBeverlyHills,aleuwierzmi,będzie