Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ed,wiem,żetoVIP
,ale…–Wyszeptałam
munaucho,coprzedchwiląusłyszałam.
Edobrzuciłmnietępymspojrzeniem.
–Wczymproblem?Chybawyjaśniłem,jak
obchodzimysięzVIP-ami.
–Poważnie?–Patrzyłamnaniegozniedowierzaniem.
–Niewrócętam.Ktośmożeprzejąćtenstolik?
–Molly,nieminęłynawetdwiegodziny,odkąd
zaczęłaśzmianę,ajużstwarzaszproblemy.Powinnaś
sięcieszyć,żespodobałaśsięjednemuzVIP-ów.
Czułam,żewzbierawemniezłość.
Edspojrzałnamniepogardliwie.
–Jakznamżycie,tonajlepszaoferta,najakąmożesz
liczyćwtymmieście.
Wybiegłamzrestauracjiilesiłwnogachizalałamsię
rzęsistymiłzami.Przyczaiłamsięwmałejuliczce,
próbującsiępozbierać,iochłonąwszy,ruszyłam
wstronęsamochodu.
Nagletużobokśmignąłsrebrnybłyszczącymercedes
izaparkowałnachodnikuprzedemną,prawiemnie
zniegozmiatając.
Wspaniale.Czytendzieńmożebyćjeszczegorszy?
Młodyprzystojnykoleśwwojskowychciuchach
ikoszulcezestrasowączaszkąwysiadłzauta,
trzaskającdrzwiamiiwrzeszczącdokomórki.
Gdygominęłam,przestałkrzyczećdotelefonu,
zatozawołałzamną:
–Hej,jesteśkelnerką?
Popatrzyłamnaswójroboczymundurek.
–Nie,toznaczytak.Właściwieto…–zaczęłamsię