Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ocochodzi?–zapytałamJulki,atawodpowiedzitylko
wzruszyłaramionami.
Posalirozeszłysięszepty,uczniowierozmawializesobąikażdy
ukradkiemzerkałwstronęszatyna.Wkońcuchłopakwraz
znauczycielkąweszlidoklasyiodrazuSawickapoprowadziła
gonakatedrę,tużobokswojegobiurka.Stanęła,zawieszającmurękę
naramieniu,widaćbyło,żetasytuacjagokrępuje.Wzrostembył
niemalrównyznauczycielkąizpewnościąwyższynawetodArka
Ostrowskiego,którydotejporybyłnajwyższyznaszejklasy.
–TojestArielSzulc,dołączyłdonaszejklasy.Maponadprzeciętne
wynikiwnauceiciekaweplanynaprzyszłość.–Wychowawczyni
przedstawiłanowegouczniaizwróciłasiędoniego.–Możeopowiesz
cośosobie,kochanie?
Profesorkamiałastałyzwyczajzwracaćsiętakdowszystkich
uczniów,widziałamjednak,żechłopaknatosłodkiesłówko
przewróciłoczami.
–JestemArielSzulc,przyjechałemzeSłupska,wwolnejchwili
słuchammuzyki,czytamksiążkialboprzesłuchujępodcasty
kryminalne–mówił,wyrzucajączsiebiesłowajakzkarabinu
maszynowego,jakbychciałjaknajszybciejsięprzedstawićiuciec.
Rozumiałamgodoskonale,teżnieprzepadałamzatakimi
wystąpieniamipublicznymi.Cośwjegopostawie,wyglądzie
sprawiało,żeniemogłamoderwaćoczu.Dopieroterazzauważyłam,
żemanasobiekoszulkęzlogozespołumetalowego.Najegoszyi
dostrzegłamzawieszonyłańcuszekznieśmiertelnikiem.Wtym
chłopakubyłocośtajemniczego.Spodkaskadyrzęsspoglądałnamnie
oczamiwkolorzeorzechowym.Uśmiechnęłamsię,kiedyprzeszedł
obokmnie,udającsięnakoniecsali.Nieodwzajemniłmojegogestu.
Usiadłwwolnejławceprzyoknieiwbiłwzrokwtablicę,jakbyzbyt
wielekosztowałogomierzeniewzrokiemnowychkolegówzklasy.
–Dziwnyjakiś–skwitowałam,zerkającnaprzyjaciółkę.
–Tajemniczy,pociągający,idealny...
–Przestańczytaćteromanse,jacięproszę.–Zaśmiałamsię,kręcąc