Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pojawiała,wszędziebyłojejpełno.Jarównieżnienarzekałamnabrak
znajomych,alezdecydowaniebardziejceniłamsobiesamotność
ispokójwewłasnejprzestrzenizmuzykąidobrąlekturą.Przyjaciółka
zatobyłamoimduchemimprezowymistarałasięwyciągaćmnie
nawszystkiewydarzenia,jakietylkoorganizowanowmieście.
Znałyśmysięodurodzenia,nasirodzicesięprzyjaźnili,mieszkałyśmy
tużoboksiebie.Taknaprawdętraktowałamjąjaksiostrę,którejnigdy
niemiałam.
–Nieszukajmichłopakanasiłę.SkupsięnasobieinaMaurycym,
bowidzę,żewłaśnieostroflirtujezOlkązpierwszeja...
–Wskazałamgłowąwkierunkurozmawiających.
JulkaszalałanapunkcieMaurycegoodwrześnia,kiedytylko
gozobaczyła.Umówilisięnawetnadwaspotkania,alejakośbez
większejrewelacji.Bawilisięświetnie,jednak,kuniezadowoleniu
Julki,ewidentnietraktowalisięjakprzyjaciele.
–Niemamysiebienawyłączność.–Wzruszyłaramionami,ale
widziałam,żezmieniłjejsięwyraztwarzy.
Niemogłamnicwięcejpowiedzieć,borozbrzmiałdzwonek,
oznajmiającpocząteklekcji,nakorytarzuzrobiłsięgwariniebyłojuż
mowyoswobodnejrozmowie.Niechętniewstałamzpodłogi,
otrzepującspodnie.Przednamipierwszalekcja–godzina
wychowawcza.Luźnaispokojna,możenaniejudanamsięskończyć
temat.
WkońcupojawiłasięMarzannaSawicka,nauczycielkahistorii
inaszawychowawczyni.Panipoczterdziestce,ściętanarównegoboba
zjaśniejszymipasemkaminadłuższychkońcach.Ubranawtypowydla
siebiesposób–wzielony,długikardiganidopasowanespodnie.
Uśmiechnęłasiędonasiwpuściładosalilekcyjnej.Zasiadłamodrazu
wnaszejławce,Juliasiedziałaprzyścianie,jaodwyjścia.Schyliłam
siędoplecaka,abyschowaćtelefon,ipoczułamuderzeniewbok.
Odwróciłamsięzsykiemwstronęprzyjaciółki,aonaskinęła
nieznaczniewstronędrzwi.Zwestchnieniemspojrzałam
wewskazanymkierunkuidostrzegłam,żeprzydrzwiachstoiSawicka
znieznajomymuczniem.