Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mogłemtylkopodejrzewać,żechodziznowuojakiegośfaceta,ale
pókisamanamgonieprzedstawi,niechcęanalizowaćisiętym
zamartwiać.
Wsiadłemdotramwaju,pokilkuprzystankachprzesiadłemsię
doautobusu.Krążyłempomieście,mającnadzieję,żepotembędę
potrafiłwrócićdodomudziękinawigacjiwtelefonie.Jakiśczastemu
szukałemciekawychmiejscwSzczecinie,przeglądającincognito
forummłodzieżowemiasta.Wieluludzipisałooruinachzakładów
Wiskord.Obejrzałemtomiejscewprzeglądarceistwierdziłem,żechcę
jezobaczyćnażywo.Lubiłemtakiemiejsca,miaływsobiejakiegoś
duchaprzeszłości.Fabrykinadgryzionezębemczasu,zniszczone
budynkiiopustoszałebiura.
Wkońcuudałomisiędostaćnamiejsce,wysiadłemnaprzystanku
irozejrzałemsięwkoło.Zaniewielkimidrzewami,któreteraznie
zieleniłysiętakpiękniejaknazdjęciachGoogle,dostrzegłemkominy
iwiedziałemjuż,wktórąstronępowinienemsięudać.Włączyłem
Nirvanęiwłożyłemsłuchawkiwuszy,chcącsięnachwilęzresetować
izapomniećoszkole,nowychznajomychicałymtymgównie,które
zagwarantowałamimatka.Kroczyłemwrytmmuzyki,rozglądającsię
ichłonącnieznajomewidoki.Kiedydoszedłemdoopuszczonego
budynku,przysiadłemprzywybitymoknienaparapecieizanurzyłem
sięwmyślach.Chciałemstabilizacjiispokoju,zasługiwałemnanie.
Miałemdośćtego,żemuszębyćbardziejodpowiedzialnyniżreszta
moichrówieśników.Pośmierciojcamatkapraktyczniezrzuciła
namniejegorolę...Dobrze,żemiałemobowiązeknauki,bomoże
jeszczemusiałbymiśćdopracy,żebynaniązarobić.Mamabyła
kochanąkobietą,choćczasamimiałemdośćjejzachowania
itęskniłemzanią...zataką,jakąbyłaprzedwypadkiem.
Uśmiechniętą,radosną,pełnąblasku.Przytulającąmnieczęściej,
wspierającą...Zerknąłemnawyświetlaczizobaczyłemponad
pięćdziesiątpowiadomieńzgrupyklasowej,doktórejzostałem
dodany.Nieodczytującniczego,wyciszyłemgrupęizaznaczyłem
ignorowaniewiadomości.Niechciałemsięusuwaćcałkowicie,bobyć
możekiedyśmisięprzyda,jeżelibędęmusiałkogośprosićonotatki.
Korzystajączokazji,napisałemwiadomośćdomatki,żebędę