Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Comożebyćpiękniejszegoniżprzeczytaćwtydzieńto,
copisarzprzezlatazobaczył,usłyszał,ztrudemnapisał?
Nieodpowiedziałanatopytanie.Wolała,żebym
tojadalejmówił.Znówuniosłemtwarz,wyprostowałem
sięizobaczyłemstojącegooboktrybunochroniarza.
Patrzyłnanas.
WczasiemojejpierwszejpodróżydoArmenii
zrozumiałem,jaktrudnojestbyćpolitykiem.Właściwie
nietylkopolitykiem:znanibiznesmeni,piosenkarzeteż
zawszeporuszająsięzochroną.Wczasiearmeńskiej
wyprawykażdegodniawjakiejśmiejscowości
spotykaliśmysięzludźmizróżnychgrupspołecznych.
Zestudentami,zprostymiludźmi,dziennikarzami,
uczniami.Obokmniezawszestaliochroniarze,chodzili
zemnąwszędzie.Wewszystkichspotkaniachteżbrali
udział.Wpierwszejpodróżydobrowolniewszedłemwrolę
obrońcypokoju.Pokazywaliśmyfilmy,mówiliśmy
oprzyjaźniludów.Pomałuzacząłemsiętymmęczyć.
Zrozumiałem,żezajmujemysięczymśbezsensu.Bardzo
zmęczyłemsięchodzeniemwszędziezochroną.
Nurtowałomniepytanie:jakciwszyscysławniludzie
mogącałeżyciewytrzymaćzobstawą?
Zakażdymrazem,gdyprzekraczałemgranicęwdrodze
powrotnej,brałemgłębokioddechwstrefieneutralnej
izapalałempapierosa.Tutaj,wobozie,ochroniarzetak
mnieniezmęczyli.Pozamiejscowymipracownikamioraz
uczniamiiuczestnikaminaszegoprojektuniebyłonikogo,
ktobyonaswiedział.Mimotoitakmielimnienaoku.
Wkażdymmiejscuczułemnasobieichwzrok.Bezich
zgodyniemogłemwyjśćzobozu.
GraliśmyzArmenemwszachyprzyźródle.Chłopcy
napełnialiswojekaszkietywodąiznichpili,apotem